W ćwierćfinale Pucharu Polski lepsze okazały się zawodniczki Chemika Police, które pokonały Developres SkyRes Rzeszów 3:0. Ekipa ze stolicy Podkarpacia wysłała na mecz w Szczecinie 7 rezerwowych zawodniczek i drugiego trenera, Stanisława Pieczonkę. Pozostała część drużyny wraz z Jackiem Skrokiem pozostała w Rzeszowie. Wszystko dlatego, że w czwartek rzeszowianki rozegrają drugie (a w piątek ewentualnie trzecie) spotkanie fazy play-off 9-12 Orlen Ligi z Pałacem Bydgoszcz. Developres musi więc zagrać dwa pojedynki w ciągu 48 godzin. Stało się tak, bo wcześniej sam poprosił Profesjonalną Ligę Piłki Siatkowej (PLPS) o przełożenie meczu pucharowego z Chemikiem Police z 16 na 23 marca. PLPS poszła na rękę Developresowi i termin spotkania w Szczecinie został zmieniony.
Mając w perspektywie dwa mecze w ciągu dwóch dni, Developres SkyRes Rzeszów pierwotnie rozważał, aby w ogóle nie przystąpić do pucharowej rywalizacji w Szczecinie. Ostatecznie jednak pojedynek się odbył. Zanim jednak to się stało, rozpętał się spór o miano gospodarza środowego meczu Chemik - Developres. Według klubu znad Wisłoka, spotkanie w Szczecinie odbyło się niezgodnie z regulaminem Pucharu Polski.
- Wszystkie mecze zostały rozegrane w ten sposób, że grano u przeciwnika, który był sklasyfikowany niżej w tabeli Orlen Ligi. W przypadku starcia VII rundy Pucharu Polski pomiędzy Legionovią a PTPS-em Piła, gospodarzem miał być ten drugi zespół, a przeprowadzone zostało losowanie - mówi Wiesław Kozieł, wiceprezes Developresu. - Popełniono błąd przy tworzeniu diagramu Pucharu Polski. Według niego to Developres powinien być gospodarzem meczu ćwierćfinałowego, a nie Chemik Police. Potwierdza to zresztą kilka osób - oznajmia.
Zarzuty odpiera PLPS, która była organizatorem środowego starcia. - To prawda, że pozostałe zespoły z niższych miejsc w tabeli Orlen Ligi grały swe ćwierćfinałowe mecze Pucharu Polski u siebie, jednak w przypadku rywalizacji Chemika Police z Developresem SkyRes Rzeszów decydował diagram rozgrywek, który został zatwierdzony i przygotowany przez Polski Związek Piłki Siatkowej. To on prowadzi rozgrywki na niższym szczeblu. Myśmy postąpili zgodnie z zatwierdzonym wcześniej regulaminem i diagramem, który był znany klubom od września 2015 roku. Trudno więc mówić, że ktoś mógłby być zaskoczony taką sytuacją. To nasze wytłumaczenie, a reszty wydarzeń nie będziemy komentować - mówi Jacek Kasprzyk, prezes spółki.
Z takim stwierdzeniem stanowczo nie zgadza się przedstawiciel Developresu. - W czwartek w prasie ukazał się wywiad, w którym PLPS sama przyznaje się do popełnienia błędu. Moja ocena jest więc zbędna. Jeśli PLPS sama przyznaje się do błędu, to co ja mam więcej powiedzieć? - kontynuuje Kozieł.
Wiceprezesowi rzeszowskiego klubu chodzi o wypowiedź Cezarego Matusiaka. - Popełniliśmy błąd. W przyszłym sezonie będzie inaczej - cytuje słowa głównego komisarza PLPS-u Gazeta Wyborcza.
Rzeszowski klub kilka dni przed rywalizacją wysłał skargę do PLPS w sprawie miejsca rozegrania ćwierćfinału Pucharu Polski. - Ten protest, zgodnie z zapisami regulaminu rozgrywek został odrzucony, a mecz jak wszyscy widzieli, został rozegrany w Szczecinie - informuje prezes PLPS.
Przepychanki obu stron nie przyniosły dobrej reklamy rozgrywkom o krajowe trofeum. - Jaka jest promocja siatkówki, jeśli nawet Developres jedzie w najsilniejszym składzie do Polic, a jaka jest promocja wtedy, kiedy Chemik przyjeżdża do Rzeszowa? To jest ogromna różnica. Na Podpromie na ligowy mecz z Chemikiem przyszło najwięcej ludzi w trakcie całego sezonu. Prosiliśmy nawet zespół z Polic, aby rozegrał z nami ćwierćfinał Pucharu Polski dzień później po starciu ligowym (to odbyło się 12 marca - przyp.red.). Chemik się na to nie zgodził, ale ma takie prawo. Ten zespół gra o własne cele. Promocja siatkówki polega na tym, aby zespół silniejszy przyjechał do słabszego, żeby na przykład młodzież mogła oglądać mistrzynie. W meczu w Szczecinie nikogo nie interesowała druga szóstka Developresu. Zresztą na nasz pierwszy zespół wielu ludzi też by nie przyszło. Być może w przyszłym sezonie będziemy lepszą ekipą i wtedy na spotkania z nami będą się wybierały tłumy - kończy Kozieł.
Zobacz wideo: Robert Lewandowski: nie było sensu dłużej grać
{"id":"","title":""}