MKS Dąbrowa Górnicza - PTPS Farmutil Piła 3:0 (25:22, 28:25, 25:19)
MKS Dąbrowa Górnicza: Katarzyna Wysocka, Magdalena Sadowska, Joanna Szczurek, Małgorzata Lis, Magdalena Śliwa, Beata Strządała, Krystyna Tkaczewska (libero) oraz Marzena Wilczyńska
Farmutil Piła: Klaudia Kaczorowska, Alena Hendzel, Agnieszka Bednarek, Milena Sadurek-Mikołajczyk, Michela Teixeira, Agnieszka Kosmatka, Paulina Maj (libero) oraz Ewa Kasprów, Edyta Kucharska, Marta Szczygielska
Pierwszego seta lepiej rozpoczęły gospodynie. Już po kilku akcjach zdołały objąć niewielkie prowadzenie. Przyjezdne w tej fazie popełniały sporo błędów i dlatego ciężko im było odrobić straty. Wicemistrzynie Polski w końcu wyszły na prowadzenie. Skutecznie zadziałał pilski blok. Alena Hendzel zatrzymała atakującą z sytuacyjnej piłki Katarzynę Wysocką 19:18. Po chwili w polu serwisowym pojawiła się Joanna Staniucha-Szczurek. Jej mocne serwy sprawiły, że przyjezdne nie mogły zrobić przejścia. Dzięki temu na tablicy zaświecił się wynik 21:19. W końcówce zawodniczki znad Gwdy miały szanse na objęcie prowadzenia - 22:21, lecz uderzająca z lewego skrzydła Agnieszka Kosmatka posłała piłkę poza pole gry. Jak się okazało, ten błąd zrodził następne i padła seria punktów. Gospodynie skutecznie grały zagrywką. Kilka minut później tym elementem ekipę gości pogrążyła Katarzyna Wysocka. Dąbrowianki wygrały tę odsłonę do 22.
Druga odsłona rozpoczęła się od dwupunktowego prowadzenia pilanek. Przyjezdne nie były w stanie utrzymać niewielkiej przewagi. Cały czas na bardzo wysokiej skuteczności grała Katarzyna Wysocka. Po jej udanych zagraniach na tablicy po raz kolejny zaświecił się remis, który utrzymał się prawie do pierwszej przerwy. Drużyna z Zagłębia Dąbrowskiego nieźle grała pasywnym blokiem, a po ataku Marzeny Wilczyńskiej gospodynie zeszły na przerwę, prowadząc zaledwie jednym oczkiem. Dalsza część spotkania nie przyniosła większych zmian. Pilanki miały przede wszystkim kłopot z własną grą. Były bardzo niedokładne w przyjęciu i to się odbijało na jakości dalszych poczynań tego zespołu. Po drugiej przerwie wydawało się, że pilanki powoli zaczynają obejmować kontrolę nad setem. Po zbiciu ze środka Eleny Hendzel prowadziły 18:15. Jednak nic bardziej mylnego. Gospodynie dzięki dobrze serwującej Marzenie Wilczyńskiej błyskawicznie odrobiły straty, a krótko po tym uzbierały kilka oczek przewagi - 22:20. Końcówka dostarczyła kibicom sporo emocji. Miejscowe miały piłkę setową w górze. Po niesamowitej obronie Joanny Szczurek, Marzena Wilczyńska huknęła z całych sił z lewego skrzydła, ale piłka nie spadła w pole pilanek. Lecz chwilę później się poprawiła. Skrzydłowa MKS-u posłała asa i gospodynie prowadziły 2:0.
Rozpędzone gospodynie miały ogromną chrapkę na trzy punkty. Dąbrowianki coraz bardziej odjeżdżały rywalkom. Trener Jerzy Matlak był wściekły na swoje siatkarki, które popełniały sporo błędów. Miejscowe starały się prowadzić spokojną grę. Magdalena Śliwa posyłała dobre piłki do swoich atakujących, a te z reguły się nie myliły. Na przerwę techniczną zawodniczki z Zagłębia zeszły z trzema oczkami przewagi. Po kilku chwilach przyjezdne zdołały doprowadzić do wyrównania po 10. Przyzwoita gra nie trwała długo, bo na potęgę zaczęły się mylić w przyjęciu. W pewnym momencie na parkiecie były "trzy" libero. Nominalna Paulina Maj, a do tego Michela Teixeira i Marta Szczygielska - te siatkarki w przeszłości grały na tej pozycji, jednak to nie zmieniło obrazu gry. Widać było, że przyjezdne pogodziły się już z tym, że z Dąbrowy Górniczej wyjadą bez punktów. Gospodynie miały znaczną przewagę. Ostatni punkt w spotkaniu zdobyła Magdalena Sadowska, która powstrzymała blokiem Michelę Teixeirę.