Jacek Pasiński: Część challengów była taktyczna

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Budowlane Łódź przegrały półfinał Pucharu Polski, ale nie muszą wstydzić się swojej postawy w meczu z Chemikiem Police. Trener łodzianek żałował niewykorzystanej szansy na tie-breaka.

W dwóch premierowych setach pierwszego spotkania Pucharu Polski w Kaliszu przewaga Chemika Police była niezaprzeczalna. Ekipa Budowlanych Łódź nie radziła sobie z ostrymi serwisami policzanek, a mistrzyniom Polski nie trzeba lepszej zachęty do atakowania niż okazanie słabości w jakimś elemencie. Dopiero w trzecim secie dzięki niezłemu wejściu Martyny Grajber i doskonałym reakcjom w bloku Gabrieli Polańskiej drużyna z włókienniczego miasta wróciła do prawdziwej gry. Policzanki, zaskoczone takim obrotem spraw, uległy przeciwniczkom w trzecim secie. - Przede wszystkim jestem dumny z moich dziewczyn. W trzecim i czwartym secie walczyliśmy z pełną determinacją i wolą walki. Niestety, w tym sporcie jest tak, że zwycięzca może być tylko jeden - komentował po spotkaniu Jacek Pasiński, szkoleniowiec Budowlanych.

Łodzianki w miarę trwania meczu zyskiwały coraz większą sympatię neutralnych kibiców w Kalisz Arenie, co wymownie świadczy o ich postawie w drugiej części spotkania. Być może gdyby nie niepotrzebne pomyłki w kluczowej części czwartego seta, cały mecz wyglądałby inaczej i kto inny cieszyłby się z końcowego zwycięstwa oraz awansu do finału PP. - Gratuluję serdecznie Chemikowi zwycięstwa, tym bardziej, że nie przyszło mu ono łatwo, a my żałujemy, że nie udało nam się doprowadzić do tie-breaka. Może wtedy by doszło do wojny nerwów, mielibyśmy szansę. Życzę Kubie i jego zespołowi, by sięgnął po Puchar, a potem po mistrzostwo Polski. To z pewnością nas dowartościuje, że graliśmy jak równy z równym z przyszłym mistrzem i zdobywcą Pucharu - powiedział z uśmiechem Pasiński.

Trener łódzkiej kadry wykorzystywał w pucharowym półfinale wideoweryfikacje niczym doświadczony trener z PlusLigi. Większość z nich była nietrafiona i przyniosła punkty Chemikowi, ale dwukrotnie Jacek Pasiński wykazał się czujnością i "poprawił" sędziego. Czy challenge były brane pod wpływem emocji czy wyrachowania? - Jedno i drugie. Kilka wideoweryfikacji w spornych sytuacjach wygraliśmy, zwłaszcza w akcjach po bloku, natomiast część challengów była typowo taktyczna, wymierzona w wybicie przeciwnika z rytmu i przerwanie jego dobrej passy - wyjaśnił trener.

Źródło artykułu: