Krzysztof Ignaczak: Nie ma co roztrząsać tej sytuacji

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Ignaczak
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Ignaczak

Libero Asseco Resovii Reszów otwarcie przyznaje, że na walkę o złoto nie mają już praktycznie możliwości. A o braku awansu zadecydowały tylko i wyłącznie ich niewykorzystane szanse.

Mistrzowie Polski zwyciężyli w ostatniej kolejce rundy zasadniczej za trzy punkty pokonując pewnie Lotos Trefl Gdańsk. Mimo to nie wiedzą jeszcze o jakie miejsce przyjdzie im walczyć w play-offach. Jednak wszystko wskazuje, że będzie to najniższy stopień podium, ponieważ przed zajmująca trzecie miejsce PGE Skrą Bełchatów jeszcze mecz z BBTS-em Bielsko-Biała.

- Ostatnia kolejka powinna odbywać się jednego dnia o tej samej porze. W Gdańsku chcieliśmy wygrać za trzy punkt i tak się stało. Teraz sobie poczekamy. Generalnie skupiamy się na kolejnych zadaniach. Wszystkie oczy skierowane są na Final Four, ponieważ zbliża się wielkimi krokami. Jedziemy na krótkie zgrupowanie przygotować się na światowej klasy przeciwników. Postaramy się walczyć z bardziej utytułowanymi zespołami, po to żeby spełnić swoje marzenia - komentował wielokrotny reprezentant Polski, Krzysztof Ignaczak, oceniając także mecz z wicemistrzami z Trójmiasta. - Byliśmy skuteczni. Pomógł nam fakt, że obroniliśmy kilka piłek i byliśmy w stanie wyprowadzić kontratak. Bartek z Fabianem grali bardzo dobre zawody. To wystarczyło na zespół z Gdańska.

Libero Asseco Resovii Rzeszów nie uważa, aby to ostatni mecz bełchatowskiej Skry zaważył na całej rundzie zasadniczej jego drużyny. - Niech wygra zespół lepszy. Jeśli będzie to Skra i zwycięży w stosunku 3:0, to wejdzie do finału. Nie ma co roztrząsać tej sytuacji, ponieważ było wiele innych możliwości gdzie mogliśmy wykorzystać swoją szansę i tego nie zrobiliśmy - stwierdził Ignaczak, z pokorą przyjmując fakt, że mogą nie obronić ubiegłorocznego tytułu. - Wolelibyśmy pojechać do Kędzierzyna, natomiast wszystkie znaki na niebie wskazują, że będziemy musieli tu jeszcze wrócić. Gdańsk to ładne miasto, coraz cieplej się robi, także nie ma na co narzekać.

Ignaczak w meczu z Lotosem Treflem Gdąńsk przyjmował pozytywnie co drugą piłkę
Ignaczak w meczu z Lotosem Treflem Gdąńsk przyjmował pozytywnie co drugą piłkę

Przed rzeszowianami stoi jednak jeszcze jedno zadanie w tym sezonie, które z pewnością nie będzie łatwe. Mistrzowie kraju marzą o wygraniu upragnionej Ligi Mistrzów. Finał tych prestiżowych zawodów rozgrywany będzie 16-17 kwietnia w krakowskiej Tauron Arenie.

Polskiemu teamowi przyjdzie mierzyć się z Zenitem Kazań. Zespół prowadzony przez Władimira Aleknę nie tylko był katem Pasów podczas ubiegłorocznej edycji, ale także w trwających rozgrywkach pokonał już zarówno Lotos Trefl Gdańsk, jak i PGE Skrę Bełchatów. - To jeden z najbardziej utytułowanych przeciwników, który stanie na naszej drodze. Zespół naszpikowany gwiazdami, stworzony po to żeby wygrać Ligę Mistrzów. Zrobimy wszystko, aby im stanąć na drodze i uniemożliwić obronę tego trofeum, a jak wyjdzie to zobaczymy. Zapraszamy wszystkich do Krakowa, po to aby nas wspierać. Mam nadzieję, że w jakiś sposób doping przyczyni się do tego, że będziemy grali lepiej, a Zenit gorzej - stwierdził rzeszowski zawodnik.

Jak zatem Asseco Resovia może poradzić sobie z pewnym faworytem do obrony tytułu? - Kazań to zespól oparty na trzech bardzo mocnych skrzydłowych atakujących z wysokiej piłki. Mają silną ofensywą i będzie trzeba zrobić wszystko, aby obronić jak najwięcej piłek, wyprowadzić skutecznie kontrataki i przeciwdziałać ich mocnej zagrywce, którą reprezentuje aż pięciu spośród sześciu zawodników na boisku. Wiemy z kim się mierzymy i to że będzie ciężko. Jednak nosimy głowę wysoko i liczymy na swoje dobre przygotowanie - zakończył wypowiedź jeden z najlepszych polskich libero.

Zobacz wideo: Dujszebajew: zostawiam zawodnikom za dużo luzu? No i super!

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: