Tauron MKS nie zagra o złoto. "Pokazałyśmy ciekawą siatkówkę"

Po dwóch półfinałowych porażkach z Chemikiem Police dąbrowiankom pozostało przygotowywać się do walki o miejsce na najniższym stopniu ligowego podium. Środkowa Taurona MKS-u wierzy w końcowy sukces swojej ekipy.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
WP SportoweFakty / Rafał Soboń / WP SportoweFakty / Rafał Soboń
Zagłębianki dobrze wykorzystały blisko trzy tygodnie przerwy między pierwszym i drugim bojem z Chemikiem Police o finał Orlen Ligi. Piątkowe spotkanie w Hali Centrum stało na wyższym poziomie niż poprzedni mecz Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza z mistrzem Polski, a dąbrowianki nieraz wykazywały się czujnością w obronie i odczytywaniem zamiarów przeciwnika. Koniec końców nie wystarczyło to nawet do wyrwania policzankom jednego seta. - Nie widziałam jeszcze statystyk, zapewne z nich można by coś wyinterpretować. Podejmowałyśmy w tym meczu duże ryzyko, a ono wiąże się nieodmiennie z błędami. I to chyba błędy zaważyły na tym, że wynik jest taki, a nie inny. Chemik ma wyrównany, dobrze ułożony zespół i dysponuje naprawdę silną kadrą; wiedziałyśmy, że będzie to trudne spotkanie, z drugiej strony mogę spokojnie powiedzieć, że nie oddałyśmy go lekką ręką. Pokazałyśmy ciekawą siatkówkę i mam nadzieję, że przekonałyśmy tym kibiców do wspierania nas w bojach o trzecie miejsce - Kamila Ganszczyk starała się szukać pozytywów ostatniego spotkania swojego zespołu. Czy Tauron MKS choć trochę liczył na chwilowe zachłyśnięcie się sukcesem swojego przeciwnika w Pucharze Polski i słabszą postawę drużyny pod wodzą Jakuba Głuszaka? - Absolutnie nie, bo przecież wiemy, że grałyśmy z bardzo doświadczonym zespołem, który do każdego meczu podchodzi z czystą głową. A nasze przyjęcie? To była taktyczna decyzja trenera, to on wie najlepiej, kto jest gotowy do wejścia na boisko. To ciekawa zmiana, coś nowego w naszej grze i może ta nowość ruszy nas trochę do przodu w kolejnych spotkaniach. Prawda jest taka, że każda z nas stara się jak najmocniej i zasługuje na to, by pojawić się w pierwszym składzie - oceniła reprezentantka Polski.

Zespołowi z Dębowego Miasta pozostaje czekać na przeciwnika w walce o brązowy medal mistrzostw Polski. Będzie nim Impel Wrocław lub PGE Atom Trefl Sopot, w zależności od tego, jak potoczą się nadchodzące starcia obu drużyn (w pierwszym meczu w czterech setach wygrały Atomówki). - Wynik drugiego półfinału nie ma dla nas żadnego znaczenia. Będziemy walczyć i analizować każdego możliwego przeciwnika. Wygrałyśmy w tym sezonie zarówno z jednym, jak i drugim zespołem i nie mam nic przeciwko temu, by to powtórzyć w spotkaniach o brązowy medal - stwierdziła z pewnością siebie środkowa.

Zobacz wideo: Sławomir Szmal: jestem dumny z mojej drużyny
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×