Łukasz Łapszyński: Może pomyśleliśmy, że mecz sam się wygra

Siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej udanie zakończyli rundę zasadniczą zapewniając sobie miejsce w czołowej ósemce. Teraz chcą pójść za ciosem i powalczyć o siódmą lokatę.

W meczu ostatniej kolejki rundy zasadniczej PlusLigi siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej wygrali z AZS Częstochowa 3:2, zapewniając sobie 8. miejsce w tabeli. Dzięki temu nie musieli przejmować się wynikiem spotkania ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Indykpol AZS Olsztyn, które zostało rozegrane dzień później. Olsztynianie stracili już bowiem szansę na wyprzedzenie warszawian w tabeli. - W pierwszych dwóch setach fajnie graliśmy, potem przeciwnik poprawił swoją grę, a my się chyba za bardzo rozluźniliśmy. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy decydującą partię - stwierdził po zwycięstwie Łukasz Łapszyński.

Faktycznie musiało siatkarzy warszawskiej drużyny dopaść lekkie rozluźnienie w trzeciej partii, po tym jak w dwóch pierwszych nie dali częstochowianom żadnych szans. Zwłaszcza w pierwszej, którą podopieczni Jakuba Bednaruka wygrali do 10. - Może pomyśleliśmy, że ten mecz sam się wygra. Trzeba jednak dodać, że w ciągu jednego tygodnia zagraliśmy trzy spotkania, w tym dwa tie-breaki. Mamy w szeregach nieco starszych, ale też i młodszych zawodników, więc na szczęście siły się rozłożyły i wszyscy dotrwali do końca - cieszył się przyjmujący AZS-u.

Przez sporą cześć sezonu warszawiacy okupowali dziewiąte miejsce, momentami tracąc do ósmego bardzo dużo punktów. Jednak już wtedy mieli jasno postawiony cel, by jednak powalczyć o czołową ósemkę. Udało im się zrealizować zamierzenia w dużej mierze dzięki bardzo dobrej postawie w drugiej części rozgrywek. - Końcówka na pewno była dobra w naszym wykonaniu. Trener przed ostatnim meczem nam mówił, żebyśmy nie liczyli na to, że ZAKSA wygra, bo różnie bywało w ostatnich kolejkach. Chcieliśmy wygrać za trzy punkty, udało się za dwa, więc trzeba się cieszyć i odpocząć trochę od siatkówki - powiedział siatkarz Politechniki.

Inżynierom nie będzie jednak dane długo cieszyć się wolnym. Już za tydzień czeka ich mecz z Jastrzębskim Węglem. - Chyba się cieszymy, że trafiliśmy akurat na tego przeciwnika. Udało nam się z nim wygrać dwa razy w rundzie zasadniczej i mam nadzieję, że podtrzymamy tę passę, bo kiepsko byłoby teraz dwa razy z nimi przegrać. Trzeba będzie wygrać i zająć to siódme miejsce, jeśli się uda - zapowiedział Łukasz Łapszyński. Pierwsze spotkanie pomiędzy Politechniką i zespołem z Jastrzębia-Zdroju zostanie rozegrane w Warszawie. Rywalizacja toczy się do dwóch wygranych.

Komentarze (0)