Jeszcze kilka lat temu znawcy siatkówki pukaliby się w czoło słysząc, że wśród czołowych europejskich ekip zabraknie któregoś z zespołów Serie A. Od dawien dawna utarło się bowiem, iż siatkówka na Półwyspie Apenińskim prezentuje się na wysokim, jeżeli nie najwyższym poziomie. Mało kto pamięta jednak, iż od trzech lat żadnej z ekip nie udało się wywalczyć awansu do turnieju finałowego Ligi Mistrzów.
W tym sezonie jednak sytuacja uległa diametralnej zmianie. W Krakowie kibice będą mieli okazję podziwiać dwie drużyny, które swój sukces zawdzięczają ciężkiej pracy oraz sportowej rywalizacji. W jednym z półfinałów zmierzą się Trentino Volley oraz Cucine Lube Banca Marche Civitanova. Czy można już mówić o renesansie włoskiej siatkówki w rozgrywkach klubowych?
Z jednej strony na pewno tak. Zespoły, które zagrają w najbliższy weekend w województwie małopolskim nie znalazły się tam przypadkowo. Krok po kroku realizowały swoje cele, przeżywając przy tym wzloty i upadki. Obydwie z wymienionych wcześniej włoskich ekip z pierwszego miejsca awansowały do fazy play-off, zostawiając w tyle między innymi PGE Skrę Bełchatów.
Z każdym rozegranym pojedynkiem o przepustkę do turnieju finałowego w Krakowie było trudniej. W ćwierćfinałach włoska siatkówka musiała stawić czoło starej, dobrej szkole rosyjskiej oraz prężnie rozwijającej się tureckiej. Jak się okazało, w bezpośrednich starciach górą byli przedstawiciele Serie A. Zespół z Trydentu okazał się lepszy od Biełogorie Biełgorod, natomiast podopieczni Gianlorenzo Blengini pokonali w jedenastu setach Halkbank Ankara.
Warto się jednak zastanowić czy Włosi zawdzięczają swój sukces reprezentantom tego kraju czy jedynie zawodnikom zakontraktowanym w poszczególnych klubach. Sytuacja wydaje się chyba dość klarowna. W wyjściowej szóstce Cucine Lube Civitanova, która tak zawzięcie walczyła z Halkbankiem znaleźli się Kubańczyk (z włoskim paszportem), trzech Serbów, Amerykanin, Słoweniec oraz Francuz. Co ciekawe, bohaterem meczu okazał się inny z reprezentantów USA, czyli William Priddy.
Nieco lepiej, jeżeli chodzi o liczbę Włochów w składach drużyn, wygląda sytuacja w Trentino Volley. Czterech kadrowiczów Italii, Słoweniec, Belg oraz Argentyńczyk - to najczęstszy skład zespołu, który w sobotę powalczy o medal tegorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów.
Jedno jest pewne - któraś z włoskich drużyn na pewno stanie w Krakowie na podium imprezy. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce... trzy lata temu! Wtedy to Bre Banca Lannutti Cuneo wywalczyło srebrne krążki, przegrywając w finale z Lokomotiwem Nowosybirsk.
Włoscy zwycięzcy rozgrywek Ligi Mistrzów:
Drużyna | Zwycięstwa | Lata zwycięstw |
---|---|---|
Pallavolo Modena | 4 | `1990, 1996, 1997, 1998 |
Sisley Treviso | 4 | 1995, 1999, 2000, 2006 |
Ravenna Volley | 3 | 1992, 1993, 1994 |
Trentino Volley | 3 | 2009, 2010, 2011 |
Pallavolo Parma | 2 | 1984, 1985 |
Pallavolo Torino | 1 | 1980 |
Cucine Lube Civitanova | 1 | 2002 |
Niemniej pomimo niepowodzeń w ostatnich sezonach, Włochy nadal przewodzą w klasyfikacji ekip, które miały najwięcej swoich przedstawiciele w finałach Ligi Mistrzów. W czołówce zespoły z Serie A znajdowały się aż trzydzieści jeden razy, odnosząc osiemnaście zwycięstw. Swój dorobek mogą poprawić w Krakowie, ale trudno wskazać, kto okaże się lepszy w bratobójczym półfinale.
Tezę o renesansie włoskiej siatkówki potwierdziły w minioną niedzielę siatkarki Pomi Casalmaggiore. Wbrew spekulacjom oraz przedturniejowym zapowiedziom, Włoszki pokonały faworytki i przed własną publicznością odniosły spektakularny sukces, do którego poprowadziła je dawna ikona reprezentacji Italii Francesca Piccinini.
Kibice w Krakowie na pewno docenią kunszt Trentino Volley oraz Cucine Lube Civitanova, ale faworyta będą mieć innego. Zdecydowanie bardziej biało-czerwonego.
Natalia Bugiel