Impel - PGE Atom: Błąd sędziego w ostatniej akcji? Wyjaśniamy

Punkt rozstrzygający o końcowym wyniku drugiego półfinałowego meczu w Hali Orbita był długo przedmiotem sporów i kłótni. Czy słusznie? Zapytaliśmy o to ekspertów.

Ostatnia akcja poniedziałkowego spotkania między Impelem Wrocław a PGE Atomem Treflem Sopot: kontry nie kończy Justyna Łukasik, Milena Radecka wyprowadza piłkę na lewe skrzydło do Carolina Costagrande. Libero Atomówek Agata Durajczyk broni w piątej strefie atak rywalki, ale nie na tyle dokładnie, by dać swojej rozgrywającej szansę na rozegranie. Piłka leci w stronę środka siatki, gdzie czeka na nią Agnieszka Kąkolewska. 22-latka korzysta ze swojego wzrostu, nie czeka, aż piłka przejdzie całym obwodem na stronę jej zespołu i bezlitośnie przebiją ją tuż pod siatkę, zaś Łukasik i Danica Radenković bezradnie na to patrzą.

Koniec! 16:14 dla Impela, ale radość zwyciężczyń zostaje przerwana przez protesty gości znad morza i decyzję pierwszego arbitra Janusza Cyrana, który postanawia poprosić o wideoweryfikację akcji. Po dłuższej chwili niepewności drugi sędzia meczu Bogumił Sikora potwierdza pierwszy werdykt głównego arbitra: punkt dla Impela Wrocław. Kiedy tak kontrowersyjna sytuacja kończy szalenie ważny mecz w półfinale mistrzostw Polski, nic dziwnego, że od razu posypały się różne komentarze kibiców i dziennikarzy pod adresem pary sędziowskiej. W zagraniu Kąkolewskiej dopatrywano się nieregulaminowego przełożenia rąk przez siatkę i ingerencję w pole gry drużyny Atomu.

Ale czy słusznie? O opinię zapytaliśmy przewodniczącego Wydziału Sędziowskiego PZPS Andrzeja Lemka. - Sędzia postąpił zgodnie z przepisami. Z kamery telewizyjnej tak to wygląda, choć cała sytuacja była "na styk". Na pewno sędzia postąpił dobrze, biorąc własny challenge. W pobliżu nie było rozgrywającej sopocianek, więc zagranie Agnieszki Kąkolewskiej można uznać za blok. Byłby to błąd, gdyby środkowa przeszkodziła rywalkom w rozegraniu akcji. Komisarz i sędzia główny uznali, że decyzja arbitrów była dobra - ocenił działacz.

Sędziowie Orlen Ligi, z którymi konsultowaliśmy sporną sytuację, przyznają rację takiemu tokowi myślenia oraz sędziemu Cyranowi. Zacznijmy od tego, że według oficjalnych przepisów gry w siatkówkę interwencja Durajczyk, po której piłka leci na drugą stronę boiska, jest teoretycznie... atakiem:

13.1.1 Każde zagranie, w wyniku, którego piłka kierowana jest na stronę przeciwnika – z wyjątkiem zagrywki i bloku – jest atakiem.

A atak można przecież zablokować i dokładnie to uczyniła w 153 minucie wyczerpującego starcia Agnieszka Kąkolewska.

14.3 BLOKOWANIE PO STRONIE PRZECIWNIKA
W chwili blokowania zawodnik może przekładać ręce nad siatką, pod warunkiem, że nie wpływa to na grę przeciwnika. Dotknięcie piłki po stronie przeciwnika nie jest, zatem dozwolone, dopóki przeciwnik nie wykona ataku. 

Środkowa Impel Wrocław przełożyła ręce przez siatkę, ale w tym wypadku nie oznacza to kategorycznego naruszenia przepisów:

10.1.2 Piłka, która przeszła pionową płaszczyznę siatki w kierunku wolnej strefy przeciwnika całkowicie lub częściowo przez przestrzeń zewnętrzną, może być skierowana z powrotem w ramach przysługujących zespołowi odbić, pod warunkiem, że (...) piłka grana z powrotem przekracza ponownie pionową płaszczyznę siatki całkowicie lub częściowo w przestrzeni zewnętrznej po tej samej stronie boiska
11.1.1 Podczas blokowania blokujący może dotykać piłkę znajdującą się po drugiej stronie siatki, pod warunkiem, że nie wpływa na grę przeciwnika przed lub w czasie wykonywania przez niego ataku. 

Zespół z Sopotu nie złożył po meczu oficjalnego protestu dotyczącego przebiegu półfinału i wygląda na to, że nie miał podstaw, by to uczynić.

Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Zadyma w meczu Polaków. "Na taką drużynę można liczyć"

Źródło: WP SportoweFakty

Źródło artykułu: