Pierwszy dzień turnieju Final Four w krakowskiej Tauron Arenie potwierdził, że działacze CEV podjęli słuszną decyzję, powierzając organizację turnieju Final Four mistrzom Polski. Mimo że na trybunach nie było kompletu widzów, a rzeszowianie walkę z rosyjskim hegemonem zakończyli porażką, zagraniczne media chwaliły atmosferę panującą podczas spotkań półfinałowych. Porównywali ją nawet z tą panującą w katowickim Spodku podczas starć z udziałem reprezentacji Polski.
Równie znakomita atmosfera w krakowskiej Tauron Arenie powinna panować także w niedzielę. Tym bardziej, że stawką obu meczów będą medale. Na zakończenie zmagań, ktoś jednak będzie zmuszony pożegnać się z miejscem na podium. Pod Wawelem nikt nie wyobraża sobie, że los ten może spotkać gospodarzy turnieju zespół Asseco Resovii Rzeszów, który w półfinale zgodnie z przewidywaniami musiał uznać wyższość Zenita Kazań. Postawa podopiecznych Andrzeja Kowala pozwala im jednak myśleć realnie o zdobyciu brązowego krążka. Mistrzowie Polski momentami prowadzili bowiem wyrównaną walkę z utytułowanym przeciwnikiem.
- Na lwiej części pozycji wyraźnie mocniejsi byli Rosjanie, ale Polacy grali momentami bardzo dobrze i lepiej, niż oczekiwano. Momentami Resovia nawiązywała równorzędną walkę, jednak w kluczowych momentach zabrakło szczęścia czy indywidualności - przyznał po spotkaniu były trener reprezentacji Polski Ireneusz Mazur.
Tego samego nie można powiedzieć o podopiecznych Gianlorenzo Blenginiego. Zespół Cucine Lube Banca niespodziewanie łatwo uległ Trentino Volley, prezentując się bardzo słabo w ataku i grze blokiem. W efekcie po zaledwie 79 minutach rywalizacji gracze z Trydentu musieli uznać wyższość podopiecznych Radostin Stojczewa.
- Rywale zasłużyli na zwycięstwo, bowiem we wszystkich aspektach gry prezentowali się zdecydowanie lepiej od nas. My w pewnym momencie znaleźliśmy się pod ścianą, przez którą nie potrafiliśmy się przebić - tłumaczył po spotkaniu półfinałowym Ivan Miljković.
W niedzielę zarówno Asseco Resovia jak i Cucine Lube Banca, będą miały szansę do rehabilitacji za sobotnie niepowodzenie. Dla zawodników z Włoch, którzy w najlepszej czwórce Europy znaleźli się po raz pierwszy od 2009 roku niedzielna potyczka stanowi okazję powrotu na podium Ligi Mistrzów po 14 latach przerwy. Zdecydowanie krócej na taki sukces czekają siatkarze mistrza Polski, srebrni medaliści sprzed roku. Jeżeli w niedzielę podopieczni Andrzeja Kowala potwierdzą wyższość nad zespołem z Półwyspu Apenińskiego, będą pierwszą polską drużyną w historii, która na podium rozgrywek Ligi Mistrzów znalazła się dwa sezony z rzędu.
Starcie z udziałem gospodarzy, stanowić będzie jednak tylko przedsmak wielkich emocji. Takich spodziewać się można w meczu finałowym z udziałem obrońcy trofeum Zenita Kazań oraz powracającego na szczyty po kilku latach nieobecności Trentino Volley. O ile w ekipie z Rosji aż roi się od gwiazd, to w Trentino próżno szukać wielkich nazwisk. Zespół stanowi jednak kolektyw, którym kieruje robiący w ostatnim czasie zawrotną karierę młody rozgrywający Simone Giannelli. Mózgiem zespołu jest jednak Radostin Stojczew, który w klubie z Trydentu powoli urasta do roli ikony. Bułgar z gialloblu sięgał po złoto Ligi Mistrzów trzykrotnie, tyleż samo razy stając z nim na najwyższym stopniu podium Klubowych Mistrzostw Świata. Podobnym dorobkiem może poszczycić się Władimir Alekno.
Konfrontacja wielkich trenerów elektryzuje niemniej, niż sam pojedynek finałowy. Przed rokiem, Rosjanin wraz ze swoimi podopiecznymi dokonał rzeczy niebywałej, sięgając po potrójną koronę. W tym sezonie 50-latek ma szanse powtórzyć ten sukces. Będzie musiał jednak przechytrzyć rywala, który po 5 latach przerwy pragnie przypomnieć sobie smak złota Ligi Mistrzów i przerwać rosyjską dominację w tych rozgrywkach, trwającą od czterech sezonów.
Plan meczów II dnia turnieju Final Four Ligi Mistrzów w Krakowie:
Mecz o 3. miejsce: Asseco Resovia Rzeszów - Cucine Lube Banca Marche Civitanova niedziela, 17 kwietnia 2016 r. godz. 14.45
Finał: Zenit Kazań - Trentino Volley niedziela, 17 kwietnia 2016 r. godz. 18.00