Po tym spotkaniu sami gracze Radostina Stojczewa przyznawali, że nie spodziewali się aż takiej słabości rywali. W ekipie Cucine Lube Banca Marche Civitanova żaden z zawodników nie potrafił wziąć ciężaru gry na swoje barki. W efekcie to Trentino zagra o triumf w Lidze Mistrzów.
Fatalną grę swojego zespołu starał się tłumaczyć Enrico Cester. - To nie był nasz dzień. Trentino grało bardzo dobrze, ale my w najlepszej formie powinniśmy sobie z nimi poradzić. Nie spodziewałem się takiego występu z naszej strony. Czeka nas poważna rozmowa w szatni, jeśli chcemy wywalczyć brązowe medale. W niedzielę na pewno łatwiej nie będzie - mówi środkowy Lube.
Ekipę Gianlorenzo Blenginiego zawiedli najbardziej doświadczeni zawodnicy - Ivan Miljković, Dragan Stanković i William Priddy. Dzięki słabym występom graczy szóstkowych, na boisku pojawił się Cester. - Jesteśmy doświadczonym zespołem, ale być może brakowało nam aż takich porażek, aby wyciągnąć z nich poważne wnioski. Szkoda, że przyszły w najgorszym dla nas momencie. Obyśmy teraz nie powtórzyli błędu, bo Resovia tylko na to czeka - oznajmia 28-latek.
Według środkowego, głównym kandydatem do triumfu nadal pozostaje Zenit Kazań. - Trentino pokazało swoją moc i duży potencjał, ale to Rosjan upatrywał bym w roli kandydata do złota - kończy zawodnik.