Marek Karbarz: Resovia znów ma formę na najważniejsze mecze

Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV

Asseco Resovia zajęła czwarte miejsce w Lidze Mistrzów. Gra rzeszowian mogła się podobać, choć na rywali okazało się to zbyt mało. - Resovia znów ma formę na najważniejsze mecze - mówi Marek Karbarz, mistrz świata i złoty medalista olimpijski.

WP SportoweFakty: Asseco Resovia w Final Four grała znacznie lepiej niż na początku sezonu, choć została bez medalu. 

Marek Karbarz: Ale nie można nazwać tego porażką. W Krakowie spotkały się cztery bardzo dobre drużyny. Osobiście liczyłem na przynajmniej trzecie miejsce Resovii. Była szansa na coś więcej, bo mogliśmy nawet wygrać z Zenitem. Może inaczej - była szansa wygrać drugiego seta, bo nie wiadomo, co stałoby się dalej. W spotkaniu o brąz pojawiła się okazja na zwycięstwo, bo prowadziliśmy 2:1 i 21:19 w czwartym secie, ale to jest właśnie sport. Jedno trzeba Resovii oddać - walczyła. Nie wyszło, ale walczyła. Wielka szkoda, bo była organizatorem turnieju.

[b]

To musi być deprymujące dla zawodników, że przez cały sezon bolączką jest to samo - trwonienie przewag.[/b]

- No właśnie. W tym roku nietrudno zauważyć, że po jednym głupim lub niewymuszonym błędzie idzie seria. Tego Resovia znów nie uniknęła i przez to przegrała.

Największym pozytywem Final Four jest postawa Oliega Achrema?

- Trzeba powiedzieć, że turniej w Krakowie zagrał bardzo dobrze. Cieszę się, że osiągnął taką dyspozycję po ciężkiej kontuzji. To zawodnik z mocnym charakterem, więc należą mu się duże oklaski. Achrem wraca na wysoki poziom sportowy.

Jego postawa to zasługa sztabu Resovii? Trener od przygotowania fizycznego oraz fizjoterapeuci poświęcili mu wiele czasu na treningach.

- Na to wpłynęło kilka czynników. Dużą rolę odegrał czas, jak to często bywa przy kontuzjach. Swoje zrobili także trenerzy. Najwięcej pracy wykonał jednak sam Achrem. Nie poddawał się i cały czas ćwiczył na sto procent. Znam go w miarę dobrze, więc cieszę się, że osiągnął dobrą dyspozycję.

Andrzej Kowal znów przygotowuje wysoką formę na najważniejsze mecze? 

- Tak jest i powinno być zawsze. Resovia już z tego słynie, że najlepiej gra pojedynki finałowe. Andrzej Kowal jest wyśmienitym trenerem, ale pochwaliłbym cały sztab szkoleniowy. Klub wybrał odpowiednich fachowców. Wszyscy się dobrze rozumieją i mają wspólny cel.

- Achrem wraca na wysoki poziom sportowy - mówi Karbarz
- Achrem wraca na wysoki poziom sportowy - mówi Karbarz

Spodziewał się pan bardzo dobrej postawy Trentino Volley?

- To od lat uznana marka. W tym sezonie nie grają tam wielkie gwiazdy, ale niektórzy gracze poczynili wyraźne postępy. Urnaut w Polsce grał w ZAKSIE, ale od tego czasu jest lepszym przyjmującym. Na uwagę zasługuje także Giannelli oraz Tzourits. Grek zresztą kiedyś grał na środku, a teraz jest świetnym atakującym. Trentino to była prawdziwa drużyna.

Organizacyjnie Asseco Resovia zasłużyła na złoto?

- Wszyscy tak mówią. Polacy powinni organizować wszystkie wielkie imprezy. Pod tym względem klub zdał egzamin na "szóstkę". Nie było medalu sportowego, ale jest złoto za organizację. Kogo bym nie zapytał, w Krakowie wszyscy "piali", jeśli chodzi o otoczkę. Do tego dochodzi przepiękna hala. Te wszystkie elementy zagwarantowały najwyższy światowy poziom organizacji. W tym aspekcie mogę mówić same "naj".

Czy Resovia w formie z Krakowa będzie w stanie pokonać ZAKSĘ w finale PlusLigi?

- Niby ZAKSA w tym roku nie grała spotkań o stawkę, bo jednym z niewielu był finał Pucharu Polski. Tam miała mecz wygrany, ale przegrała. Resovia gra o coś od dłuższego czasu, bo musiała bić się o każdego seta. Rzeszowianie są w rytmie meczowym, co bardzo liczy się w sportach zespołowych. Liczę na to, że starcia finałowe PlusLigi będą wyrównane i na wysokim poziomie.

Jedno zwycięstwo Resovii w Kędzierzynie-Koźlu może rozstrzygnąć losy mistrzostwa?

- Jako kibic Resovii wolałbym, żeby wygrała dwa. Jedno zwycięstwo daje już pewien handicap, bo dwa kolejne pojedynki odbędą się w Rzeszowie. Jeśli Resovia wygra jeden mecz w Kędzierzynie-Koźlu, to kibice przynajmniej będą wiedzieli, że trzeba kupić dwa bilety na Podpromie. Przy okazji klub skorzysta na tym finansowo, choć oczywiście nie jest to najważniejsza sprawa. Skoro w Rzeszowie na zwykłych meczach ligowych był komplet, to teraz powinien być nadkomplet. Niech oba zespoły walczą. Wszystko jest w rękach, nogach, a przede wszystkim w głowach zawodników.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: