WP SportoweFakty: W finale Ligi Mistrzów Zenit Kazań przegrywał z Trentino Volley już 0:2 w setach, zdołaliście jednak odrobić straty i wygrać całe spotkanie. Jak wam się to udało?
Wilfredo Leon: - Przegraliśmy dwie pierwsze partie, ale mimo to zdołaliśmy przetrwać. Podnieśliśmy się wtedy, kiedy to było konieczne. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy trzeciego, czwartego i piątego seta i w efekcie całą Ligę Mistrzów.
Czy krakowski finał był dla was najtrudniejszym meczem w całym sezonie?
- Myślę, że tak. Spotkanie było naprawdę bardzo intensywne. Wcześniej w lidze rosyjskiej graliśmy ciężki mecz przeciwko Dynamu Moskwa, również byliśmy w trudnej sytuacji, jednak finał w Krakowie przeciwko Trentino był jeszcze trudniejszy i bardziej dramatyczny.
Wygrałeś Ligę Mistrzów po raz drugi z rzędu, drugi raz z rzędu zostałeś też MVP turnieju finałowego. Zaczyna obowiązywać reguła, że kto ma Leona, ten wygrywa.
- Nie wiem, czy tak jest, ale na pewno chcę podkreślić, że kiedy drużyna walczy razem, można wiele osiągnąć. W drugim kolejnym sezonie wygrywamy wszystko, zarówno w Rosji, jak i w Europie. To musi oznaczać, że cały zespół bardzo dobrze pracuje. Uważam, że wszyscy moi koledzy zasłużyli na wyrazy uznania za wykonaną w tym sezonie pracę.
Jak ważna dla waszych sukcesów jest osoba trenera Władimira Alekny?
- To znakomity szkoleniowiec. Zawsze nas wspiera, czasami może zachowuje się trochę agresywnie, ale myślę, że każdy trener taki bywa, kiedy widzi, że jego zespół przegrywa. Najważniejsze jest jednak, że w kluczowych momentach, w których trzeba natchnąć nas do lepszej gry, potrafi zachować spokój i to zrobić.
Alekno potrafi odwrócić losy spotkania jak mało kto. Ma w sobie coś z czarodzieja? Jest magiem siatkówki?
- Trudno mi powiedzieć, czy jest magiem, czy nie, ale chyba zna jakieś zaklęcia (śmiech). Świadczą o tym jego sukcesy, wygrał przecież bardzo dużo w swojej karierze. Musicie go uważnie obserwować, może wtedy uda się odkryć, na czym polegają jego "czary".
Możesz powiedzieć, że bardzo się rozwinąłeś pracując z tym trenerem?
- Tak, z całą pewnością przy nim podnoszę poziom swojej gry. Teraz ma on trochę więcej obowiązków, ponieważ po raz kolejny został selekcjonerem reprezentacji Rosji, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że bardzo dobrze nas przygotował do turnieju finałowego Ligi Mistrzów.
W tym roku droga Zenita Kazań do triumfu w Lidze Mistrzów przez długi czas prowadziła przez Polskę. Najpierw graliście z Lotosem Treflem Gdańsk, potem z PGE Skrą Bełchatów, finały rozgrywano w Krakowie. Cieszyłeś się, że w ciągu ostatnich miesięcy tyle razy mogłeś odwiedzić Polskę?
- No jasne, że tak! Za każdym razem jest super, kiedy mogę tu przyjechać. Zawsze, kiedy przychodzi zmierzyć się z polską drużyną, trzeba spodziewać się silnego przeciwnika. W tej chwili nie gram dla polskiego klubu, ale taka jest moja praca. Kiedy jestem na boisku, muszę robić co w mojej mocy, żeby wyeliminować ekipy z Polski. Ale poza boiskiem mogę już cieszyć się, że tutaj jestem.
Wierzysz jeszcze, że dostaniesz zgodę na grę w reprezentacji Polski przed igrzyskami olimpijskimi w Rio?
- To będzie dość trudne. Czekam na to, jaką decyzję podejmie światowa federacja siatkówki. Wszystko jest w jej rękach. Ja zrobiłem co mogłem, spełniłem wszystkie warunki i teraz pozostaje mi czekać.
Nasi kibice wiedzą, że chcesz grać w kadrze Polski, być może za jakiś czas będziesz ich bohaterem. W finale w Krakowie wspierali jednak zespół rywali Zenita.
- Nie mam z tym żadnego problemu. Cieszę się, że choć gram dla rosyjskiego klubu, to polscy kibice zawsze bardzo dobrze mnie przyjmują i okazują swoją sympatię. To, jak się wobec mnie zachowują, jest dla mnie niezwykle ważne.
Jak ci idzie nauka języka polskiego?
- Myślę, że w ostatnim czasie nie zrobiłem zbyt dużych postępów. Na co dzień mam kontakt głównie z językiem rosyjskim. Chciałbym mieć więcej okazji, by ćwiczyć mój polski, ale w moim przypadku to dość trudne. Staram się rozmawiać po polsku z moją narzeczoną (słowa "moja narzeczona" Leon więcej niż poprawnie wypowiada po polsku - przyp. red.), ale poza tym mówię głównie po hiszpańsku i cały czas słucham rosyjskiego.
Reprezentacja Polski wciąż nie ma kwalifikacji na igrzyska olimpijskie. Czy możesz powiedzieć, że jesteś pewien jej awansu na turniej w Rio.
- Tak. Trzymam za chłopaków kciuki, w Tokio mają wielką szansę, by w końcu wywalczyć awans i myślę, że ją wykorzystają.
Rozmawiał w Krakowie Grzegorz Wojnarowski
Zobacz wideo: Fabian Drzyzga: Daliśmy ciała w końcówce czwartego seta
{"id":"","title":""}
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)