Pierwsza partia pojedynku nie zwiastowała wielkich emocji w dalszej fazie meczu. Tauron MKS Dąbrowa Górnicza zdominował wrocławianki serwisem i po aż 7 bezpośrednich błędach Impela Wrocław dąbrowianki upokorzyły rywalki 25:14. Wystarczyło jednak, że zespół ze stolicy Dolnego Śląska poprawił atak i rezultat na tablicy wyników był coraz mniej korzystny dla MKS-u.
- Impel obudził się, a my wręcz przeciwnie. Nagle przysnęłyśmy i uwierzyłyśmy, że mecz sam się wygra. Tak nie da się grać w siatkówkę - stwierdziła Kamila Ganszczyk, środkowa z Dąbrowy Górniczej.
Katem dąbrowianek okazała się Katarzyna Skowrońska-Dolata. Atakująca Impela regularnie punktowała z prawego skrzydła i poza nielicznymi wyjątkami MKS nie potrafił znaleźć sposobu na reprezentantkę Polski.
- Pogorszyła się współpraca między blokiem a obroną. Kasia Skowrońska-Dolata zagrała świetne zawody, obijała nasze ręce, jak chciała. Mam nadzieję, że w drugim meczu o brąz będzie dużo lepiej i nie pozwolimy przebijać się rywalkom przez nasz blok - zapowiedziała Ganszczyk.
Przed siatkarkami ostatnie akordy sezonu i w ostatnich pojedynkach muszą wykrzesać z siebie maksimum energii. - Prawda jest taka, że sezon jest długi i każda z nas go odczuwa, szczególnie zawodniczki, które grały w kadrze. Myślę, że to nie był to powód naszej porażki - przyznała dąbrowianka.