Benjamin Hardy: Nie takiego rezultatu oczekiwaliśmy w Rzeszowie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla po porażce w Rzeszowie w znaczny sposób oddalili się od wywalczenia trzeciego miejsca przed rundą play-off. Jastrzębianie w dwóch pierwszych setach nawiązali równorzędną walkę z rzeszowianami, jednak po dwóch minimalnych porażkach, w trzeciej odsłonie byli już tłem dla rywali. Kluczem do zwycięstwa ekipy Ljubomira Travicy była zagrywka, a prawdziwym "katem" rywali w tym elemencie był Łukasz Perłowski.

Środkowy rzeszowskiej ekipy już od dłuższego czasu znajduje się w wyśmienitej dyspozycji i w sobotę również nie zawiódł. - Faktycznie, Perłowski sprawił nam spore problemy swoim serwisem. To ciekawe, ale w tym sezonie, po zmianie piłek sporo zawodników ma problemy z przyjęciem zagrywki właśnie typu flot. To chyba nie przypadek, że wielu przyjmujących ma z tym problemy. Poza tym dobra zagrywka Resovii sprawiła, że straciliśmy pewność siebie w przyjęciu i czasem nawet takie prostsze zagrywki nie były przez nas dokładnie przyjmowane. To się jednak zdarza - mówił po spotkaniu Benjamin Hardy, który był jedną z wyróżniających się postaci w ekipie Roberto Santilliego.

Jastrzębianie po spotkaniu nie ukrywali rozgoryczenia i sporego niedosytu, gdyż ostatnio znajdywali się na "fali wznoszącej" i liczyli na wyrównanie rachunków z pierwszego spotkania w Jastrzębiu, gdzie Resovia triumfowała 3:1. Ta sztuka nie udała się jednak jastrzębianom. - To nie jest rezultat, jakiego oczekiwaliśmy przed przyjazdem do Rzeszowa. Resovia zagrała jednak bardzo dobre spotkanie, zwłaszcza w zagrywce i w bloku. Te dwa elementy znakomite ze ich strony sprawiły, że mieliśmy duże problemy z naszą grą. Tym bardziej należą się im gratulacje i słowa uznania za bardzo dobrą postawę - dodaje Australijczyk.

Hardy przyznaje, że się we znaki jego drużynie dały również trudy spotkania z Sisleyem Treviso, przegranego dopiero po tie-breaku. Gracz z Antypodów podkreśla jednak, że w końcówce sezonu jego drużynę czekają kolejne maratony i zespół musi do tego przywyknąć. - Prawdę powiedziawszy, to jesteśmy trochę zmęczeni, bo w ostatnim czasie mieliśmy ciężki okres z dużą ilością podróży i meczów zarówno w lidze, w Challenge Cup i Pucharze Polski. Były one bardzo trudne i kosztowały nas sporo wysiłku. Musimy się jednak przyzwyczaić do tego, bo w końcówce sezonu również czeka nas wiele pojedynków i podróży. Co prawda jeśli chodzi o Puchar Polski to na pewno będzie nam ciężko awansować do turnieju finałowego po takim niekorzystnym wyniku, jaki wywieźliśmy z Bełchatowa. Gdyby ten wynik przytrafił nam się z inną drużyną, to pewnie byłaby szansa na odrobienie strat u siebie w Jastrzębiu, ale z takim dobrym zespołem, jak Skra trudno jest na to liczyć - kończy.

* cytaty pochodzą z wywiadu z Benjaminem Hardym autorstwa Rafała Myśliwca (plusliga.pl)

Źródło artykułu:
Komentarze (0)