Reprezentacja Bułgarii, złożona z młodych i niedoświadczonych zawodników, pokonała na zakończenie Memoriał Huberta Jerzego Wagnera reprezentację Belgii. Tym samym odniosła w Krakowie same zwycięstwa i zajęła pierwsze miejsce, niezależnie od wyniku meczu Polaków.
- Nie spodziewaliśmy się, że wygramy ten turniej i na pewno nie byliśmy faworytem. Jednak zasłużyliśmy sobie na to naszą dobrą grą. Wszystkie spotkania były dobre w naszym wykonaniu - powiedział zadowolony Wiktor Josifow.
Jego szkoleniowiec przyznał, że też jest trochę zaskoczony wygraniem Memoriału Wagnera przez jego podopiecznych, ale niezwykle go to cieszy. - Przyjechaliśmy tu przede wszystkim po to, by grać dobrze. Mamy wielu nowych zawodników, którzy nigdy nie grali w meczach międzynarodowych, a zwłaszcza nowego rozgrywającego. Początki z nowym graczem na tej pozycji zawsze są trudne. Wygraliśmy z Polską, Serbią i Belgią, czyli czołówką europejską, a więc jest to dobry poligon doświadczalny dla nas i prognostyk na przyszłość - ocenił Plamen Konstantinow. - Nie pamiętam, kiedy w ostatnich latach nasza reprezentacja cokolwiek wygrała. Może Memoriał Wagnera to tylko turniej towarzyski, ale jednak najlepszy w Europie - dodał z dumą.
ZOBACZ WIDEO Artur Szalpuk: Bez Tokio nie będzie Rio
W innych nastrojach byli przedstawiciele zespołu belgijskiego, który nie ugrał nawet seta w tym ostatnim spotkaniu. - To był nasz najgorszy mecz od dłuższego czasu. Do naszej kadry dołączyli nowi, młodzi zawodnicy, co nie było bez znaczenia. Zagraliśmy bardzo nerwowo. Po tym pierwszym secie próbowaliśmy wrócić do swojej dobrej gry, jednak Bułgaria to bardzo silny rywal. Udało się ich jeszcze postraszyć, jednak w końcówce popełniliśmy więcej błędów, a Bułgarzy to skrzętnie wykorzystali - przyznał Gert van Walle.
Trener Belgów powiedział, że postawa niektórych graczy nie tylko go zmartwiła, ale nawet wściekła, a to mu się rzadko zdarza. - Byłem bardzo rozczarowany, zwłaszcza pierwszym setem (przegranym do 10 - przyp. red.). Jeśli masz możliwość grania z takimi zespołami, to trzeba zagrać na 100 procent swoich możliwości. Oni tego nie zrobili w pierwszym secie - oświadczył Dominique Baeyens. Podziękował Konstantinowowi za nazwanie jego drużyny europejską czołówką. - Bardzo chcemy nią być i jesteśmy na dobrej drodze, ale trochę nam jeszcze brakuje. Choć na pewno z sezonu na sezon gramy coraz lepiej - ocenił.