Kw. do IO: wygrana Francuzów, choć nie bez kłopotów

Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB

Mistrzowie Europy odnieśli w środę trzecie zwycięstwo w kwalifikacjach olimpijskich w Tokio dzięki pokonaniu Australii w czterech setach. Jednak ekipa z Antypodów znacznie utrudniła im to zadanie.

Trener Laurent Tillie do meczu przystąpił swoją najlepszą, żelazną szóstką. Z kolei Roberto Santilli postanowił od pierwszych piłek na pozycji atakującego postawić na Paula Carrolla, a nie na Thomasa Edgara, co w ostatecznym rozrachunku okazało się dobrym posunięciem.

Pierwsza partia tego pojedynku miała dość spokojny przebieg. Francuzi byli o 2-3 punkty z przodu i dyktowali warunki na boisku. Ich ataki skrzydłami wystarczały na to, by utrzymywać tę przewagę. W końcówce udało im się postawić skuteczny blok, a akcję później Earvin Ngapeth wykorzystał pierwszą piłkę setową. Trójkolorowi wygrali do 22.

Drugą odsłonę Team Yavbou wygrał jeszcze wyżej, bo 25:18. Obraz gry właściwie nie ulegał zmianie. Poza Ngapethem regularnie punktowali Antonin Rouzier i ze środka Nicolas Le Goff, a z drugiej strony odpowiadać był w stanie tylko Carroll. Australijczykom nie udało się objąć prowadzenia, ale trener Santilli wprowadził na plac gry Jacoba Rossa Guymera, Benjamina Bella i Maxa Staplesa, co przyniosło wymierne korzyści w kolejnych setach.

ZOBACZ WIDEO Marcin Możdżonek: Ta wygrana ułatwiła nam drogę do Rio

{"id":"","title":""}

W trzecim role się odwróciły. Francuzi, niczym w meczu z Polską, od połowy trzeciego seta się rozluźnili i zgubili odpowiedni rytm, co Kangury bezlitośnie wykorzystały. Po I przerwie technicznej Carroll ze Staplesem wypracowali trzy oczka przewagi (12:9), której pilnowali już do samego końca partii wygranej ostatecznie do 16.

Kibice na długo zapamiętają jednak seta czwartego. Ngapeth z Rouzierem szarpnęli od początku, lecz Australijczycy wyrównali straty blokiem (z 10:7 na 11:11). Wspominany duet ponownie pomógł uciec Francuzom na trzy oczka i gdy na tablicy wyników było 24:22 dla nich, wydawało się, że nic już im nie grozi. Nic bardziej mylnego. W końcówce doszło do niesamowitej wymiany ciosów, która trwała kilkanaście minut. Ostatecznie po nieprawdopodobnych emocjach Trójkolorowi zwyciężyli 44:42.

W czwartek Les Bleus zmierzą się z Kanadyjczykami, zaś zespół z Antypodów czeka pojedynek z gospodarzami turnieju, Japończykami.

Francja - Australia 3:1 (25:22, 25:18, 16:25, 44:42)

Francja: Toniutti, Ngapeth, Le Roux, Rouzier, N'Gapeth, Tillie, Le Goff Grebennikov (libero) oraz Pujol, Marechal, Clevenot.

Australia: Sukochev, Walker, Zingel, Carroll, Roberts, Mote, Perry (libero) oraz Bell, Sanderson, Staples, Guymer.

Źródło artykułu: