WGP: Polki poznały rywalki w Final Four II dywizji. "Każdy z przeciwników jest trudny"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Polskie siatkarki wygrywając 3:0 z reprezentacją Kenii przypieczętowały awans do Final Four II dywizji. Turniej rozegrany zostanie w dniach 18-19 czerwca w Płowdiw. Triumfator wywalczy awans do I dywizji World Grand Prix.

Zwycięstwa odniesione nad: Czechami, Kanadą, Argentyną i Kenią wystarczyły, aby polskie siatkarki na kolejkę przed końcem kwalifikacji zapewniły sobie awans do turnieju Final Four II dywizji. Biało-Czerwone do rozegrania mają jeszcze jeden mecz, ale już teraz wiadomo, że wynik niedzielnego starcia Polska - Portoryko nie będzie miał większego znaczenia. Oba zespoły są bowiem pewne udziału w finałowej rywalizacji.

- To bardzo ważne, że ten awans udało się wywalczyć i kolejne zawody są przed nami. Dla procesu budowy zespołu istotne jest, aby bić się z drużynami z tej samej półki, albo nawet wyższej. Tylko to może nas doprowadzić do rozwoju - powiedział po wygranej nad Kenią selekcjoner reprezentacji Polski.

Obok podopiecznych Jacka Nawrockiego i Portorykanek, prawo występu w decydującej batalii jeszcze przed zakończeniem kwalifikacji zapewniły sobie reprezentacje Dominikany i Bułgarii - gospodarza turnieju. Dwie ostatnie ekipy jak dotąd nie miały okazji do skonfrontowania swoich umiejętności z Polkami. Szkoleniowiec Biało-Czerwonych doskonale zdaje sobie jednak sprawę z potencjału jakim dysponują rywalki.

ZOBACZ WIDEO Jaka przyszłość PZPS? "Audyt jest tylko zasłoną" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Dominikana posiada w swoim składzie takie siatkarki jak Bethania De la Cruz de Pena i Brayelin Martinez. To silna drużyna, mogąca być groźna dla wszystkich, nawet tych topowych reprezentacji. Bułgaria gra bardzo ciekawą siatkówkę. Wprawdzie nie ma Dobriany Rabadżiewej i Elitsy Vasilewej, ale kto wie czy to własnie nie jest ich siłą, bowiem potencjał w ataku jest zrównoważony. To się może podobać. Portoryko pokazało, że jest rywalem bardzo wymagającym i zgranym. Występują razem od kilku lat. Każdy z tych trzech przeciwników będzie dla nas trudny. Najważniejsze jednak jest to, że jesteśmy wśród czterech najlepszych drużyn. Dzięki temu zdobędziemy kolejne doświadczenia - powiedział Nawrocki.

Turniej Final Four będzie pierwszym poważnym egzaminem dla polskiej kadry. W Bułgarii będziemy mieli okazję przekonać się, czy Biało-Czerwone już teraz są gotowe na rywalizację z najlepszymi ekipami globu.

Selekcjoner reprezentacji Polski od dłuższego czasu powtarza, że potrzeba czasu, aby odbudować zespół, który od lat nie odniósł znaczącego sukcesu. Z podobnego założenia wychodzą działacze Polskiego Związku Piłki Siatkowej, którzy deklarują pełne poparcie dla trenera drużyny narodowej. Jacek Nawrocki nie ukrywa, że w obliczu ogromu pracy jaka czeka jego podopieczne, cierpliwość, zaufanie oraz chęć współpracy ze strony całego siatkarskiego środowiska są niezbędne.

-  Dobro żeńskiej reprezentacji leży wszystkim na sercu. Wsparcie od strony federacji jest bardzo duże. Niestety kiedy zweryfikuje rynek zawodniczek,  zobaczymy w jakim miejscu jesteśmy i jaką siłę prezentujemy. Wszystkie czołowe kraje wyprzedzają nas jeśli chodzi o ofensywę. U nas jeśli chodzi o grę w ataku, to wszystko trzyma Berenika Tomsia. Próbujemy grać środkowymi, jesteśmy również na etapie wzmacniania przyjęcia z atakiem. To wszystko musi być zgrane. Myślę, że władze związku mają tego świadomość i będą cierpliwe. Ja bym chciał natomiast, żeby najbardziej cierpliwi byli kibice ponieważ widać, że dziewczyny grają dla nich i chcą się pokazać z jak najlepszej strony - powiedział Jacek Nawrocki.

Komentarze (0)