W półfinałach II dywizji World Grand Prix walka toczy się na śmierć i życie, bo do elity awansuje tylko zwycięzca niedzielnego finału. Dlatego w półfinale żaden z zespołów nie zamierzał kalkulować, a pokazać wszystko to, co najlepsze.
Przez znaczną część seta otwierającego pojedynek w Warnie inicjatywa leżała po stronie gospodyń. To one lepiej weszły w to spotkanie za sprawą bardzo dobrej dyspozycji Ewy Janewej. Bułgarki uciekły na cztery punkty (10:6). Po przerwie na żądanie Jacka Nawrockiego skuteczne zagrywki Joanny Wołosz i Bereniki Tomsi pomogły zniwelować straty i wyjść na prowadzenie 14:13. Jednakże efektowne ataki Polki przeplatały prostymi błędami.
Najboleśniej dało się to odczuć w końcówce seta, kiedy to Biało-Czerwone prowadziły 22:19, ale uderzenia w aut Tomsi i Martyny Grajber spowodowały, że na tablicy wyników widniał remis po 23, a następnie pocelowana zagrywką została Anna Grejman i w ten sposób Polki przegrały pierwszą odsłonę 23:25.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Oto najwięksi wygrani w polskim zespole? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]
Na drugiego seta w polskim zespole w miejsce Grajber weszła Emilia Mucha. Była to zmiana, która bardzo pomogła odciążyć prawe skrzydło. Choć początkowo Janewa kontynuowała bombardowanie (10:6), po II przerwie technicznej uaktywnił się biało-czerwony blok, który pomógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść reprezentacji Polski. Gdy doszła do tego świetna dyspozycja Tomsi i Grejman w ofensywie, Bułgarki stały się bezradne. Przegrały drugą partię do 21.
Zanosiło się na to, że trzeci set również będzie długi i zacięty. Znów ekipa Jacka Nawrockiego zaczęła co drugą piłkę psuć, a Bułgarki tylko na to czekały. Wyszły na prowadzenie 9:7, ale po raz kolejny cała sytuacja odwróciła się na korzyść Polek po 10. punkcie. Przeciwniczkom siadło przyjęcie, a nawet jeśli udawało im się odebrać zagrywkę, to nadziewały się na blok, dzięki któremu Polki oddalały się na jeszcze więcej punktów. Punktodajna na środku była też Kamila Ganszczyk, która przez całe spotkanie notowała bardzo wysoką skuteczność w ofensywie. Zwycięstwo Polek 25:15 pozwoliło z optymizmem wejść w czwartego seta.
Nie obyło się w nim bez nerwów, choć rozpoczęło się od 8:2 dla Polski. Gra układała się znakomicie, Joanna Wołosz miała komfort gry, bo zarówno skrzydłowe, jak i środkowe były bardzo pewne w swoich poczynaniach. Gdy Biało-Czerwone schodziły z prowadzeniem 16:7 na drugą przerwę techniczną, wydawało sie, że nic im już nie zagrozi. Gergana Dimitrowa i Wiktoria Grigorowa wzięły jeszcze sprawy w swoje ręce i wspólnie z Janewą zniwelowały straty do dwóch punktów (20:18). Po czasie na prośbę Jacka Nawrockiego jego podopieczne zapanowały nad sytuacją i dowiozły do końca zwycięstwo.
W niedzielnym finale o godz. 18:10 polskiego czasu reprezentacja Polski zmierzy się z Dominikaną. Trzy godziny wcześniej o trzecie miejsce w II dywizji World Grand Prix powalczą Bułgarki z Portorykankami.
Bułgaria - Polska 1:3 (25:23, 21:25, 15:25, 21:25)
Bułgaria: Barakowa, Dimitrowa G., Grigorowa, Nikołowa, Janewa, Dimitrowa N., Filipowa (libero) oraz Zarkowa, Kitipowa, Paskowa, Stojanowa, Wasilewa.
Polska:
Wołosz, Kąkolewska, Grajber, Tomsia, Ganszczyk, Grejman, Sawicka (libero) oraz Durajczyk (libero), Kaliszuk, Smarzek, Mucha.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Nasze Panie pozazdrościły Panom i też wygrały z Bułgarią. Z perspektywy meczu można nawet trochę dziwić się tej przegranej w jednym secie...
Jak zwiększy się regularno Czytaj całość