Przy prawie pustych trybunach belgradzkiej hali pierwsze spotkanie tego weekendu Ligi Światowej rozegrały reprezentacje Iranu i Bułgarii. Obu zależało na wygranej, gdyż drużyna z Azji ma na koncie dopiero jedno, a podopieczni Plamena Konstantinowa zero zwycięstw.
I już na samym początku Bułgarzy odskoczyli na trzy punkty. Po drugiej stronie siatki rozegrał się jednak Mohammadjavad Manavinezhad i to głównie dzięki niemu Irańczycy doprowadzili do remisu 11:11. To był jednak jedyny moment równowagi w tej partii. Swoje do wyniku dołożył Cwetan Sokołow i w dość krótkim czasie jego zespół objął prowadzenie 20:15. Tej przewagi nie udało się już rywalom odrobić i przegrali tego seta do 18.
Od początku drugiej partii w grze obu zespołów panował przede wszystkim chaos, ale z tego nieporządku więcej skutecznych akcji wyprowadzali Irańczycy. Zupełnie z kończeniem swoich akcji nie mógł poradzić sobie Shahram Mahmoudi i zmienił go Mojtaba Mirzajanpour. Ze skutecznością nie mieli większych problemów za to pozostali zawodnicy azjatyckiej ekipy i drugiej przerwie technicznej mieli już o pięć punktów więcej od rywala. I taką przewagę utrzymali do końca tej odsłony meczu.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Euro 2016. "Na Szwajcarię jesteśmy gotowi, jak na nikogo innego" (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]
W pierwszych akcjach trzeciej partii lekką przewagę mieli podopieczni Plamena Konstantinowa po atakach Cwetana Sokołowa i Metodiego Ananiewa. Ale rywale szybko odrobili straty, a w roli głównej znów występował Manavinezhad. Od tej pory to siatkarze z Bałkanów musieli gonić wynik.
Po zepsutej zagrywce Ananiewa wydawało się, że jest już po secie 20:17. Ale punktowa zagrywka Swietosława Gocewa, a potem atak Sokołowa dały nadzieję Bułgarom na pozytywne rozstrzygnięcie tej partii. Nic z tego. Irańczycy utrzymali minimalną przewagę, a seta zakończyło kolejne skuteczne zbicie Milada Ebadipoura.
Trudno powiedzieć, żeby w czwartym secie obraz gry się zmienił. Raczej było wszystko to, co przez ostatnie trzy sety. Odmłodzona ekipa z Bułgarii nie radziła sobie w starciu z rywalem grającym bez fajerwerków, ale wystarczająco solidnie. Azjaci kończyli swoje ataki, dodając do tego a to kiwkę autorstwa Mir Saeida Marouflakraniego, a to punktową zagrywkę Seyeda Mousaviego. W efekcie wygrali także tę partię i cały mecz.
Iran - Bułgaria 3:1 (18:25, 25:20, 25:23, 25:20)
Iran: Manavinezhad (21), Ebadipour (17), Seyed (11), Gholami (6), Mahmoudi (5), Marouf (3), Marandi (libero) oraz Mirzajanpour (7), Zarini, Behbodi, Fallah
Bułgaria: Sokołow (19), Gocew (11), Penczew (10), Josifow (9), Ananiew (8), Seganow, Iwanow (libero) oraz Gradinarow (3), Agoncew (1), Bożiłow