Pierwsze półtora seta w wykonaniu radomian dawało spore nadzieje na zrealizowanie przedmeczowych założeń. Przez długi czas to oni byli na prowadzeniu, sytuacja uległa zmianie dopiero przy stanie 18:17 w drugiej partii. Czy do tego momentu goście sprostali oczekiwaniom szkoleniowca i byli lepsi niż włoska drużyna? - Nie chciałbym się porównywać do Piacenzy, ponieważ jest to zespół z innej baśni, aczkolwiek przez półtora seta większość elementów wykonywaliśmy zdecydowanie lepiej niż Częstochowa. Niestety coś pękło w połowie drugiego seta i przegraliśmy, zabrakło nam koncentracji - mówił tuż po meczu libero radomskiej drużyny, Adrian Stańczak.
Drużyna Jadaru ma obecnie tyle samo punktów co bydgoska Delecta, jednakże ma też gorszy bilans setów, co działa na jej niekorzyść. Presja, wywołana olbrzymią chęcią zapewnienia sobie miejsca w ósemce mogła być jedną z przyczyn sobotniej porażki. - Myślę, że mogło to być spowodowane napięciem, że po prostu musieliśmy wygrać za trzy punkty, aby realnie myśleć o utrzymaniu. Przegraliśmy i teraz będziemy musieli szukać punktów w meczu z Kędzierzynem u siebie. Delecta Bydgoszcz po meczu w Olsztynie zrównała się z nami punktami i sytuacja jest coraz bardziej napięta - powiedział Stańczak.
Jednakże podopieczni Jana Sucha nie tracą nadziei na pomyślny finisz rundy zasadniczej. Mimo porażki, nie zwieszają głów i zapowiadają walkę w spotkaniu przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. - Oczywiście będziemy walczyć od deski do deski i mam nadzieję, że wygramy to spotkanie za trzy punkty, bo tylko trzy punkty nas uratują. Wiadomo, że będzie to ciężkie spotkanie, bo ZAKSA jest zespołem z drugiego miejsca w tabeli. Widać, że mają potencjał w każdym elemencie i od początku sezonu to pokazują. Mam nadzieję, że jak przyjadą do Radomia, to nas troszkę zlekceważą i będziemy górą w tym meczu - kończy z nutką optymizmu w głosie radomski libero.