Początek meczu w wykonaniu gospodyń był bardzo obiecujący. Miejscowe od początku starały się narzucić rywalkom swój styl gry i to im się udało. Już na pierwszej przerwie technicznej prowadziły sześcioma punktami. Po wygranym pierwszym secie bydgoszczanki nieco opadły z sił. - Wydaje mi się, że w tym meczu popełniłyśmy zbyt dużo błędów i nie wytrzymałyśmy tej nerwówki w końcówkach. Niestety taki jest sport, musimy przełknąć gorycz porażki - powiedziała skrzydłowa Centrostalu Bydgoszcz - Dominika Nowakowska.
Z perspektywy czasu można powiedzieć, że największe znaczenie w tym spotkaniu miał drugi set. Gdyby bydgoszczanki go wygrały, byłyby na dobrej drodze do zwycięstwa za trzy punkty. Jednak przegrana podłamała nieco siatkarki znad Brdy. Bydgoszczanki w drugim secie wyciągnęły rękę do rywalek, bo zaczęły popełniać sporo błędów własnych i dzięki temu pilanki były wciąż w grze. - Faktycznie początek i końcówka drugiego seta nam nie wyszły. W pewnym momencie prowadziłyśmy 24:20, ale ostatecznie przegrałyśmy tę partię. Można powiedzieć, że to, co się wtedy stało zadecydowało o naszej porażce, bo było widać, że w następnym secie byłyśmy przybite i zagrałyśmy bardzo źle - uważa zawodniczka.
Szkoleniowiec gospodyń - Piotr Makowski w starciu z Farmutilem miał spory problem, bo nie mógł skorzystać z usług dwóch lewoskrzydłowych. Na tej pozycji opiekun bydgoszczanek miał dyspozycji tylko dwie pełnowartościowe siatkarki - Dominikę Nowakowską i Izabelę Kasprzyk. Opiekun gospodyń przez całe spotkanie próbował znaleźć optymalne ustawienie swojego zespołu, lecz to mu się nie udało. - Trener nie miał za dużego pola manewru na lewym skrzydle. Właściwie na tej pozycji grała nasza prawa atakująca. Kilka tygodni temu ze składu wypadła nam Kinga Zielińska, ostatnio rozchorowała się Tatiana Hardzejewa i trener chciał to poskładać, robił co mógł, ale to nie wystarczyło.