- Moi chłopcy zasłużyli na igrzyska, niestety podczas turnieju kwalifikacyjnego nie byliśmy w swojej najlepszej formie przez różne fizyczne problemy, o jakich nie chcę mówić. Sama formuła kwalifikacji była niewłaściwa i tyle mam do powiedzenia. Ale musimy patrzeć w przód, w kierunku Tokio. Zwycięstwo w Krakowie to pierwszy krok do igrzysk w 2020 roku - tłumaczył Nikola Grbić w rozmowie z włoskim La Gazetta dello Sport, przeprowadzonej po historycznym sukcesie reprezentacji Serbii w finałach Ligi Światowej rozgrywanych w Krakowie. Złoci medaliści LŚ 2016 nawiązali do triumfu pokolenia swojego szkoleniowca, które zdobyło w Sydney olimpijskie złoto, ale sami nie będą mieli okazji powtórzyć tego wyniku w Rio de Janeiro.
Sam Grbić nie podjął się precyzyjnego wytypowania podium zmagań siatkarzy podczas tegorocznych igrzysk, ale widać było, że reprezentacja Brazylii, z którą walczył w finale LŚ 2016, nie jest mu obojętna. - Trudno jest prognozować, bazując na samej Lidze Światowej. Mamy kilka drużyn o bardzo zbliżonym poziomie i potencjale, które dokonały tylko kilku przetasowań w składach. Brazylia ma w sobie coś więcej niż pozostali uczestnicy, ich wielką przewagą będzie gra u siebie. Nawet w Lidze Światowej Brazylijczycy grali do samego końca o zwycięstwie, dając z siebie wszystko, co mieli. Jestem ciekaw, czy będą umieli poradzić sobie z presją towarzyszącą gospodarzowi tak wielkiej imprezy. Zdarzało się, że na najważniejszych turniejach czasem nie dawali rady i płacili za to wysoką cenę - ocenił Serb.
ZOBACZ WIDEO Konrad Bukowiecki: Stres? Liczę, że w Rio nie będzie takich dziwnych akcji (źródło TVP)
{"id":"","title":""}