Jarosław Szalpuk: Mój syn ma prawo czuć się rozgoryczony

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Artur Szalpuk
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Artur Szalpuk

5 sierpnia rozpoczną się igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. W reprezentacji Polski zabraknie Artura Szalpuka. - Mój syn ma prawo czuć się rozgoryczony - mówi Jarosław Szalpuk, ojciec zawodnika, a kiedyś reprezentant i mistrz Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: W jednym z wywiadów powiedział pan, że przypilnuje syna, aby nie zbłądził. Udało się?

Jarosław Szalpuk: A pana zdaniem?

Myślę, że tak. Przynajmniej do tej pory.

- Nie zbłądził. Trzy lub cztery lata temu wymyśliliśmy sobie, jak ten rozwój kariery ma wyglądać. Takimi naszymi krokami była najpierw Politechnika Warszawska, potem Czarni Radom, a teraz jest Skra Bełchatów. Paru młodych zawodników mogłoby popatrzeć, jak się powinno taką karierę prowadzić.

[b]

Czego najbardziej dotyczyły pańskie obawy? Sodówki?[/b]

- Nie ma właściwej odpowiedzi na to pytanie. Z jednej strony chęć młodego człowieka do zarabiania pieniążków jest bardzo wielka, a na zarabianie ich mój syn ma jeszcze czas. Z drugiej strony, co to znaczy woda sodowa? Nie znam mocnego człowieka, który jest na to odporny. Dotyczy to zarówno piłkarzy, koszykarzy, jak i siatkarzy. Kiedyś w mniejszym lub większym stopniu każdemu woda sodowa uderza. Mi w życiu również tak się zdarzyło. Mam wrażenie, że Kacprowi jakoś to specjalnie nie przeszkadzało i dźwignął ten ciężar.

Mówimy cały czas o pańskim synu?

- Tak, on w domu jest Kacper. On ma dwojga imion, dlatego czasami starzy dziennikarze jak Wojciech Drzyzga czy Tomasz Swędrowski mówią w transmisjach o Kacprze, po czym gubi się Jerzy Mielewski, bo nie wie, o kim oni mówią.

ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski: Trzeba podejść do igrzysk jak do każdego innego turnieju

Wracając do sodówki - u Artura były jej oznaki?

- Jeśli były, to w bardzo umiarkowanym zakresie.

Czego dotyczyły?

- Na pewnym etapie za dużo było go w Internecie i gazetach. Być może przez to powoli zaczynał wierzyć w swoją wielkość. A przed nim jeszcze daleka droga.

Kiedyś Artur Szalpuk przyznał, że jego marzeniem jest gra w Olsztynie. Teraz może to brzmieć nieco dziwnie. Wysoki poziom osiągnął bardzo szybko.

- Olsztyn zawsze jest bliski mojemu sercu i myślę, że Arturowi w jakimś stopniu także. Tam się urodził i tam mamy rodzinę. Ja zdobywałem w tym mieście mistrzostwo Polski. Chciałbym, aby Artur kiedyś zagrał w Olsztynie. Na dzisiaj ten temat jest jednak mocno nieaktualny. 

Artur rozwinął się sportowo, a jeszcze trzy lata temu mieszkał z rodzicami.

- Wyszedł z domu tak samo szybko jak ja. Ja także opuściłem dom w wieku 18 lat. Właściwie dzisiaj prowadzi samodzielne życie. Stało się to bardzo szybko. Nie przeszkadza mu to jednak w tym, aby wpadać do domu na obiad lub prosić mamę o jego przywiezienie. To jest nieodłączny element. Moja żona od tego się już pewnie nigdy nie uwolni.

Czy przed zmianą klubu syn pytał pana o zdanie?

- Długo rozmawialiśmy na ten temat. To, co ja mu powiedziałem, nie jest ważne. Artur w jednym z wywiadów stwierdził: "Na co ja mam czekać? Jak się odbiję od ściany, to będę wiedział, gdzie jest moje miejsce, ale jak wsiądę do tego pociągu, to zatrzymam się dopiero za 10-15 lat". Uważam, że to było bardzo mądre sformułowanie. Sam bym takiego nie wymyślił. Na co on ma czekać?

Jest żal, że zabraknie go na igrzyskach?

- Oczywiście, że jest. Ja nigdy nie miałem okazji grać na tym poziomie. Taka była decyzja trenerów. Żal był olbrzymi, ale to jest chyba naturalne. Mi już trochę przeszło, ale czy Arturowi? Tego nie wiem. Nie wydaje mi się, żeby mu przeszło. W tym momencie zrobił jednak to, co mógł zrobić najlepszego - pojechał do Zagrzebia i udowodnił, ile jest wart. Facet skończył turniej z 70 proc. przyjęciem i z ok. 60 punktami. Zrobił to, co musiał zrobić.

Procent przyjęcia cieszy najbardziej. Ten element u niego kuleje.

- Oczywiście, że kuleje. Ale przypomnę, że jak Serbowie zaczęli strzelać w Brazylijczyków, to linia Sergio - Fonteles - Lucarelli w pierwszym secie oddała 5 punktów. Artur w meczu z Serbią w Kaliningradzie oddał 1 punkt. Nie chcę się czepiać czysto technicznych spraw, ale uważam, że ten element jest u niego do poprawy. Artur nad tym bardzo mocno pracuje. Mam nadzieję, że w Bełchatowie przy trenerze Blainie będzie to wyglądało jeszcze lepiej. Być może jest jednak aż taka różnica pomiędzy siatkówką młodzieżową a seniorską. W Zagrzebiu wyglądało to przecież bardzo dobrze.

Jaka była jego reakcja na brak powołania do kadry na igrzyska?

- Pojawiło się bardzo dużo sportowej złości. Gratuluję Bartkowi Bednorzowi tym bardziej, że obaj będą grali w jednym klubie. Chyba naturalne jest jednak, że jeśli ma się okazję do wyjazdu na igrzyska w wieku 21 lat, to człowiek ma prawo czuć się rozgoryczony. Szczególnie wtedy, kiedy odpada się z kadry w samej końcówce.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: