WP SportoweFakty: Zagraliście trzy mecze po pięć pełnych setów z klubami PlusLigowymi. Czy w tych sparingach pana podopieczni zagrali tak jak pana zdaniem powinni na kilka dni przed rozpoczęciem mistrzostw Europy?
Sebastian Pawlik:
Tak, zwłaszcza w ostatnim meczu, przeciwko AZS Politechnice Warszawskiej. Rywal bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę i musieliśmy się napracować, żeby zdobywać punkty. Chłopcy zagrali mocno skoncentrowani i na maksimum swoich możliwości i jestem zadowolony z ich postawy.
[b]
Te trzy mecze zaplanował pan na koniec przygotowań i miały być sprawdzianem. Zaliczony?[/b]
- Tak, dyspozycja zespołu jest dobra. Tak grając, jak w tym ostatnim meczu w Warszawie, powinniśmy dać udany występ w Bułgarii. Oczywiście, jeżeli nie przeszkodzą nam kontuzje. Cały czas obawiam się trochę o kolano Łukasza Kozuba, które mu dokucza. To jest nasz pierwszy rozgrywający i jego zdrowie jest na pewno jednym z warunków naszej dobrej gry.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Wrona: Nie wahałem się ani chwili (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Z jakiego elementu jest pan najbardziej zadowolony?
- Naszym mankamentem była gra blokiem i byłem tym trochę już zmartwiony, ale w meczu w Warszawie zagraliśmy znacznie lepiej w tym elemencie i to mnie bardzo cieszy.
Dyspozycja zawodników na zagrywce też chyba pana cieszy?
- To jest cecha charakterystyczna tej drużyny od początku i nasza gra zawsze się opiera na groźnym serwisie. Myślę, że niezależnie od kategorii wiekowej, jeżeli chce się wygrywać na świecie, to trzeba mieć mocną zagrywkę. W Warszawie po drugiej stronie siatki mieliśmy Pawła Zagumnego, wszyscy wiemy, co on potrafi zrobić, jeżeli ma piłkę dograną na głowę, dlatego założenie było takie, że podejmujemy pełne ryzyko na zagrywce i staramy się odrzucić rywali od siatki.
Na etapie młodzieżowym wiele drużyn i zawodników dysponuje świetną zagrywką, choć nie aż taką jak wasz zespół. Ale potem w siatkówce seniorskiej sporo z tego znika. Co pana zdaniem jest tego przyczyną? Naciski klubowych trenerów na zmniejszenie ryzyka?
- Nie pracowałem nigdy z seniorami, więc trudno mi powiedzieć, skąd to wynika. Na pewno jest presja na minimalizowanie błędów własnych, może na etapie dorosłej siatkówki jest ona większa. W naszej drużynie zagrywka jest bardzo dużym atutem i staramy się to wykorzystywać. Chłopcy mają ogromny potencjał i sporo z nich ma pozwolenie na podejmowanie maksymalnego ryzyka w tym elemencie.
Większość pana podopiecznych będzie grała w najbliższym sezonie w klubach PlusLigowych, takich ze średniej półki. To chyba najlepsze miejsce na spotkanie z seniorską siatkówką na dobrym poziomie dla utalentowanych juniorów?
- Bardzo mnie cieszy, że oni nie wybierali klubów z ligowej czołówki, gdzie pewnie stali by w kwadracie. W Warszawie, Radomiu, Będzinie czy Kielcach mogą się włączyć do rywalizacji o pierwszą szóstkę i mają szansę na granie. Na pewno w tych klubach nikt ich nie odstawi od razu na bok. A w tym wieku granie jest bardzo ważne dla rozwoju.
To na koniec przejdźmy do mistrzostw Europy juniorów w Bułgarii. Jako triumfatorzy wszystkich imprez w kategorii kadetów jesteście murowanym faworytem tej imprezy?
- To nie jest takie proste. Na pewno wszyscy tego od nas oczekują i brak awansu do finału byłby rozczarowaniem. Ale to jest już kategoria wyżej, juniorzy i podejrzewam, że zespoły, które łatwo pokonywaliśmy rok temu, już nas dogoniły, więc rywalizować i wygrywać będzie o wiele trudniej. Wszystkie drużyny się rozwijają. W Polsce dosyć wcześnie zaczynamy pracę z młodzieżą, więc na etapie kadeta jesteśmy zwykle lepsi technicznie i to nam daje przewagę. Na etapie juniora poziom czołowych ekip jest już wyrównany i to już jest zupełnie inne granie, bliskie seniorskiej siatkówce.
Kogo się pan obawia najbardziej?
- Jeżeli wyjdziemy z grupy, to na etapie fazy pucharowej najtrudniejszym przeciwnikiem byłaby Rosja. Graliśmy przeciwko nim w tym roku, na turnieju w Anapie. Są to zawodnicy o doskonałych warunkach fizycznych i w młodszych kategoriach nie tak groźni, bo brakuje im techniki i jeszcze nie są tak sprawni. Ale na etapie juniora są bardzo silni fizycznie i już lepiej wyszkoleni. Dlatego zależy nam na wyjściu z pierwszego miejsca w grupie, wtedy prawdopodobnie nie spotkamy się z nimi w półfinale.
Rozmawiała Ola Piskorska