Michał-Mieszko Gogol: Nie musimy wygrać tego dwumeczu

Drugi trener i zarazem statystyk Domexu Tytan AZS Częstochowa, Michał-Mieszko Gogol nie ma wątpliwości, że zdecydowanym faworytem środowego spotkania z Itasem Diatec Trentino są Włosi, za którymi przemawia wiele argumentów. Po raz kolejny Gogol uchyla nam rąbka tajemnicy dotyczącego taktyki częstochowskiego zespołu.

Zdaniem Gogola, ekipa z Trentino to zespół z najwyższej europejskiej półki. Praktycznie na każdej pozycji trener Radostin Stojczew ma do dyspozycji gwiazdę światowego formatu. Zdaniem drugiego trenera "Akademików", ogromne znaczenie dla gry Włochów ma rozgrywający, Nikola Grbić. - Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że gdy dochodzi do spotkania z aktualnym mistrzem Włoch, to przeciwnik jest niezwykle mocny i stoi za nim wiele argumentów. Począwszy od rozegrania, gdzie niezwykle doświadczony Nikola Grbić potrafi świetnie wyczuć w danym meczu, kto jest w jakiej dyspozycji i proporcjonalnie dzieli piłki – nie gra, jak kilku innych świetnych światowych rozgrywających, którzy dzielą piłki po równo. On rozdziela piłki proporcjonalnie do danej dyspozycji dnia. Oczywiście, jak przystało na włoską drużynę bardzo dobrze przyjmują zarówno mocne serwisy, jak i floty. Wynika to z faktu, że u ich w zespole połowa drużyny gra tak, a druga inaczej. Jeśli chodzi o atak, to śmiertelnie niebezpieczni są skrzydłowi na czele z Matejem Kazijskim, który niekiedy bez względu na to, gdzie ma piłkę po prostu znajduje optymalne rozwiązanie. Vissotto jest dobrym atakującym, ale na podstawie tych meczy, które widziałem przypomina nieco Marshalla. Może zaatakować efektownie w drugi metr boiska, ale też obrać fatalny kierunek i trafić w połowę siatki, czy w bandy reklamowe. Taka wiedza jest ważna z psychologicznego punktu widzenia. Musimy być konsekwentni i strasznie trzymać się założeń taktycznych jeśli chodzi o tego gracza, a może to przynieść dobre efekty - mówi drugi trener częstochowskiego zespołu.

Zdaniem Gogola środkowy Itasu są uruchamiani w abrdzo "wyrafinowany" sposób. - Dostają niekiedy 5 piłek na mecz trwający pięć setów i wtedy trzeba wiedzieć, kiedy do nich skoczyć i jak to uczynić. Cały świat mówi, że Nikola Grbić gra lewym skrzydłem, dlatego na początku spotkania chcę zaprzeczyć tym teoriom, to tylko jeden ze szczegółów. Jeśli chodzi o Michała Winiarskiego, to jest to wszechstronny zawodnik, powiedziałbym kompletny i tutaj obok Kazijskiego upatruje w nim największe zagrożenie, a także przeszkodę w wykorzystaniu naszej zagrywki. Mam pewien pomysł, jak w miarę możliwości sprytnie zagrywać - mówi Gogol.

Podobnie, jak w przypadku Copry Piacenza, znalezienie słabszych punktów w zespole, w którym aż roi się od wielkich nazwisk, graniczy niemal z cudem. Podobnego zdania jest drugi trener częstochowian. - Jeśli mówimy o zespole z Trento, to nie możemy mówić o słabych punktach, a raczej o słabszych. Nie mogę zdradzać wszystkich założeń i niuansów taktycznych, ale wiem jedno: przed tym meczem trzeba usiąść i spokojnie zastanowić się nie nad ich słabymi punktami, ale jak ustawić nasze najpotężniejsze działa, tak by były wykorzystywane do granic możliwości przy ich słabszych ustawieniach. Trzeba przejrzeć nasze poprzednie spotkania w Lidze Mistrzów i zobaczyć, jak byliśmy przygotowani przeciwko samym sobie. Moim zdaniem, tu mamy ciągle rezerwy. Uważam, że zawsze gramy by zwyciężać i tym razem będzie tak samo z tą różnica, że przeciwnik będzie zagrywał mocniej, a blok będzie szczelniejszy, ale to determinuje fakt, że nasza wola walki będzie jeszcze większa - dodaje drugi trener.

Przed środowym meczem w zespole panują bojowe nastroje pomimo faktu, że podopieczni Radosława Panasa powoli odczuwają w kościach trudy sezonu i rozgrywania spotkań praktycznie co trzy dni. - Sytuacja w zespole jest dobra, choć paru chłopaków narzeka na drobne urazy. Pawła Zatorskiego ostatnio w Olsztynie zaczęły boleć plecy, Fabiana Drzyzgę kolano, a Bartosz Janeczek narzeka na bark. Mentalnie również jesteśmy trochę obciążeni, bo gramy tyle ile nikt się nie spodziewał. Ciężko czasem z koncentracją przy takiej częstotliwości grania, bo znów trzeba dać z siebie wszystko. Niejednokrotnie jednak pokazaliśmy, że mamy charakter i ducha w zespole, co pozwalało nam czynić razem cuda. Myślę, że w Lidze Mistrzów udowodniliśmy już bardzo dużo i dlatego nie my musimy tego dwumeczu wygrać. My możemy podjąć walkę i na pewno tak się stanie. Tak żeby jeszcze więcej ludzi w Europie łamało sobie język na słowie "Częstochowa" - kończy Michał-Mieszko Gogol.

Źródło artykułu: