Emocje sięgały zenitu - relacja z meczu PGE Skra Bełchatów - Iskra Odincowo

Cóż to był za mecz. W walce o Final Four Ligi Mistrzów PGE Skra Bełchatów pokonała Iskrę Odincowo. Co prawda za tydzień obie ekipy czeka jeszcze rewanż, ale na dzień dzisiejszy to bełchatowianie są bliżej awansu. Mecz w łódzkiej hali oglądało dziesięć tysięcy widzów, którzy na pewno nie mogli się nudzić.

PGE Skra Bełchatów - Iskra Odincowo 3:2 (25:27, 25:15, 25:23, 23:25, 17:15)

Skra Bełchatów: Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Dawid Murek, Miguel Falasca, Stephane Antiga, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Bartosz Kurek, Michał Bąkiewicz

Iskra Odincowo: Aleksander Butko, Jochen Schops, Giba, Denis Kalinin, Andrjej Jegorczew, Aleksjej Kuleszow, Aleksjej Werbow (libero) oraz Aleksjej Spirydonow, Jewgienij Matkowskij, Oleg Samsonyczew, Anton Astaszenkow

Widzów: 10 000.

Bilety przeznaczone na wtorkowe spotkanie rozeszły się błyskawicznie. Zainteresowanie polsko-rosyjską potyczką było ogromne,a doping w Pałacu Sport stał na najwyższym poziomie. Żaden klub grający w rozgrywkach Ligi Mistrzów nie mógł liczyć na takie wsparcie ze strony fanów. Polacy po raz kolejny dowiedli, że są najlepszymi kibicami na świecie.

Sam mecz rozpoczął się nie najlepiej dla PGE Skry. Iskra już na samym początku wypracowała przewagę, kiedy to zablokowany został Stephane Antiga a piłkę w aut posłał Mariusz Wlazły. Rywal utrzymywał zdobyte prowadzenie, ale Bełchatów nie pozwolił na powiększenie jej. Mistrzowie Polski zdołali nawet doprowadzić do remisu po kapitalnym bloku Daniela Plińskiego oraz asie serwisowym Dawida Murka, jednak nie udało im się objąć prowadzenia. W grze na przewagi ostatnie słowo należało do Brazylijczyka Giby, który dosłownie nastrzelił Piotra Gacka. Iskra wygrała pierwszą partię 27:25.

Mocne otwarcie Rosjan nie zraziło bełchatowian. Wręcz przeciwnie. Skra uderzyła ze zdwojoną siłą. Świetne zagrywki Marcina Możdżonka oraz Mariusza Wlazłego sprawiały mnóstwo kłopotów podopiecznym Zorana Gajicia. Już po kilku minutach gry "żółto-czarni" prowadzili 13:6. W miarę upływu czasu przewaga powiększała się. Iskra dokładała też własne błędy i ostatecznie PGE Skra zdeklasowała zespół gości aż 25:15.

Set trzeci hucznie rozpoczęli bełchatowianie, a konkretnie Antiga. Francuz był dzisiaj niezwykle skuteczny. Nieziemskie ataki oraz niewiarygodne obrony sprawiały, że ręce same składały się do oklasków. Przeciwstawić temu próbował się Jochen Schops. Niemiec był najgroźniejszym graczem w szeregach Iskry. Mimo to Skra zwyciężyła w trzeciej partii, a kibice wypatrywali już czwartego seta.

W tej części spotkania dało o sobie znać zmęczenie. Zmalało tempo akcji. Obydwie ekipy popełniały coraz więcej błędów. Chociaż Skrze początkowo udało się osiągnąć pięciopunktową przewagę (8:3), to z czasem na prowadzenie wyszli Rosjanie. Często o zdobytym punkcie decydował przypadek bądź szczęście. W czwartej partii góra była Iskra. Zwycięzcę miał wyłonić tie-break.

W ostatnim secie emocje sięgały zenitu. Akcje stały na światowym poziomie. Była to prawdziwa uczta dla kibiców. Niezawodny okazał się Mariusz Wlazły. Po stronie przeciwnej nie odpuszczał Giba. Ostatecznie lepsza okazała się Skra. Mistrzowie Polski wygrali piątą partię 17:15 i to oni są bliżej awansu.

Wtorkowy mecz pokazał jak piękna jest siatkówka. Skra Bełchatów ma wielkie szanse na to by po raz kolejny zagrać w Final Four siatkarskiej Ligi Mistrzów. Wcześniej jednak czeka ich walka o Puchar Polski. Już w sobotę, w półfinale zagrają z Resovią Rzeszów. Emocji ciąg dalszy.

Wypowiedzi po meczu - kliknij TUTAJ

Źródło artykułu: