Smutny wieczór w Muszynie - relacja z meczu Fakro Muszynianka - Eczacibasi

Dziwnie toczył się czwartkowy mecz Fakro Muszynianki z Eczacibasi. Po zaciętej rywalizacji w pierwszej i drugiej partii wydawało się, że Mistrzynie Polski opanowały sytuację i zdołają uzyskać korzystny rezultat. Nic z tych rzeczy, najlepsza na parkiecie Mirka Francia pozbawiła Mistrzynie Polski szans na zwycięstwo.

MKS Muszynianka-Fakro Muszyna - Eczacibasi Stambuł 1:3 (23:25, 26:24, 26:28, 20:25)

Fakro Muszynianka: Bełcik, Frątczak, Mirek, Pycia, Jagieło, Plchotova, Zenik (libero) oraz Pykosz, Rosner, Śrutowska, Kaczor

Eczacibasi: Metcalf, Stalls, Djurisić, Francia, Aydemir, Gumus, Kayalar (libero) oraz Dalbeler, Ozsoy

Sędziowali: Zorica Bjelić (Serbia) i Bela Hobor (Węgry).

Widzów: 1000.

Pierwszy set potwierdził spodziewane emocje. Przy akompaniamencie ścieżki dźwiękowej z filmu "Pan Wołodyjowski", siatkarki Fakro Muszynianki walczyły z rywalkami o każdy punkt. Żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie przewagi większej, niż dwa punkty. Pierwsza przerwa techniczna to prowadzenie Eczacibasi 8:7 po skutecznym ataku Mirki Francia. Po wznowieniu gry kilka świetnych bloków miejscowych i prowadzenie 10:8, które natychmiast zostało zniwelowane przez zespół turecki. Na drugą przerwę techniczną zawodniczki schodziły już jednak przy prowadzeniu miejscowych, 16:15. Świetna gra Marioli Zenik, która ratowała swoją drużynę nawet w beznadziejnych sytuacjach wyprowadziła Fakro Muszyniankę na prowadzenie 18:16, a trener Cuccarini poprosił o czas. Dwa proste błędy po wznowieniu i mieliśmy powtórkę z rozrywki – gra punkt za punkt. Przełomowy moment nastąpił przy stanie 21:21. Kamila Frątczak zaatakowała w aut, a Aleksandra Jagieło nadziała się na blok rywalek i Eczacibasi uzyskało dwupunktową przewagę, której nie oddało już do końca seta. Pierwszego setbola siatkarki z Muszyny zdołały jeszcze obronić, jednak chwilę później czarnoskóra Mirka Francia zakończyła partię skutecznym atakiem z lewego skrzydła.

Drugi set to potwierdzenie słów trenera Bogdana Serwińskiego, który wielokrotnie twierdził, że dysponuje kadrą dwunastu siatkarek o równie wysokich umiejętnościach. Mistrzynie Polski rozpoczęły dobrze, od prowadzenia 6:3. Wtedy włoski szkoleniowiec Eczacibasi poprosił o czas, a jego drużyna błyskawicznie odrobiła straty i wysunęła się na wyraźne prowadzenie. W pewnym momencie przewaga przyjezdnych sięgnęła już pięciu punktów, a trener Serwiński rozpoczął żonglowanie składem. Na parkiecie pojawiły się: Joanna Kaczor, Milena Rosner, Dorota Pykosz i Agnieszka Śrutowska (kolejność zupełnie przypadkowa). Od tej chwili Fakro Muszynianka rozpoczęła odrabianie strat. 100% skuteczność Joanny Kaczor, świetne bloki Śrutowskiej i dobre ataki Mileny Rosner doprowadziły do stanu 19:20. Chwilę później siatkarki z Muszyny dwukrotnie zablokowały najlepszą zawodniczkę gości, Mirkę Francia i było 21:20! Niewiele brakowało, żeby Polki same zafundowały sobie koszmarną końcówkę. Nieporozumienie w szeregach Muszynianki doprowadziło do piłki setowej dla rywalek. Na szczęście, siatkarki Bogdana Serwińskiego zdołały obronić setbola, a kilka chwil później wykorzystać własnego, wygrywając drugą partię 26:24. Nadkomplet widzów na stojąco oglądał ostatnie piłki tego seta....

Od początku trzeciej partii to Muszynianka nadawała ton wydarzeniom na parkiecie. Siatkarki z Małopolski utrzymywały bezpieczną przewagę czterech punktów. Przy stanie 14:10 umiejętnościami siatkarskimi pochwalił się również trener polskiego zespołu, Bogdan Serwiński. Po potężnym ataku siatkarek z Turcji i bloku Muszynianki, coach Mistrzyń Polski popisał się perfekcyjnym odbiciem piłki sposobem dolnym, za co otrzymał gromkie brawa od miejscowej publiczności. Na boisku trwał tymczasem prawdziwy show w wykonaniu Joanny Kaczor. Siatkarka Muszynianki, raz po raz raziła rywalki z Turcji potężnymi atakami. Eczacibasi stosowało w tym momencie bardzo prostą taktykę – wszystkie piłki kierowane były do Mirki Francia, która atakowała z każdej możliwej pozycji. Ten styl gry przyniósł skutek i Eczacibasi wyszło na jednopunktowe prowadzenie, 17:18. Trener Serwiński zareagował zmianami. Na boisko powróciły: Izabela Bełcik, Kamila Frątczak oraz Ivana Plchotova. Gra natychmiast się wyrównała i już do końca trzeciego seta oglądaliśmy rywalizację punkt za punkt. Kluczowa sytuacja miała miejsce przy stanie 26:26. Siatkarki z Muszyny obroniły atak rywalek, jednak błąd podwójnego odbicia piłki popełniła Izabela Bełcik, uniemożliwiając kontratak. Kilka chwil później było już po secie, Eczacibasi wygrało 28:26 obejmując prowadzenie 2:1.

Czwartego seta siatkarki z Muszyny rozpoczęły jakby bez wiary w końcowy sukces. Porażka w poprzedniej partii chyba wciąż siedziała w głowach siatkarek trenera Serwińskiego, bo Eczacibasi bez większego wysiłku wypracowało sobie kilkupunktową przewagę. Po ataku - jakżeby inaczej - Mirki Francia, zawodniczki schodziły na drugą przerwę techniczną przy prowadzeniu przyjezdnych 16:12. Chwilę później as serwisowy Amerykanki Tracy Stalls powiększył prowadzenie Eczacibasi do pięciu punktów. Po następnej akcji nieco zagotowało się w hali Muszynianki. Sędziowie przyznali punkt ekipie z Turcji, którą to decyzję kibice skwitowali potężnymi gwizdami. Nerwowość wkradła się również w poczynania siatkarek polskiej ekipy, a Turczynki jedynie powiększały niemałą już przewagę. Ostatecznie, po chwilowym zrywie miejscowych, Eczacibasi zwyciężyło do dwudziestu, zdecydowanie zbliżając się do Final Four tegorocznej Ligi Mistrzyń.

Komentarze (0)