Indykpol AZS Olsztyn w meczu 2. kolejki PlusLigi pokonał we własnej hali beniaminka GKS Katowice w trzech setach. To było pierwsze w tym sezonie spotkanie olsztyńskich Akademików na własnym terenie.
- Fajnie jest przywitać się w takim stylu z Uranią, z olsztyńską publicznością. Wszyscy dobrze wiemy, że jeśli wygrywamy, to hala się zapełnia, a atmosfera jest bardzo fajna - mówił po zwycięstwie Michał Żurek.
- Liczę na to, że będzie jeszcze więcej ludzi, bo pamiętam nasz dobry sezon kilka lat temu, wtedy grało się tutaj bardzo przyjemnie. Przeciwnikom było strasznie trudno przy tych warunkach, przy tej publiczności. Urania jest ciężka do zdobycia - przypomniał libero, który wrócił do stolicy Warmii po dwóch latach nieobecności.
Zawodnik chwali olsztyński zespół, który przeszedł małą rewolucję personalną, choć nadal prowadzi go Włoch Andrea Gardini. - Nasz skład to mieszkanka doświadczenia z trochę mniej doświadczonymi zawodników. Mamy Daniela Plińskiego, mamy "Wujka" (Pawła Woickiego - przyp. red.) i to procentuje. Pierwsze spotkanie we własnej hali to jest zawsze mecz nerwów, a my to przełamaliśmy. Wydaje mi się, że nasi rywale dużo lepiej przyjmowali, a mimo to mieli większy problem w ataku. My potrafiliśmy czytać grę rozgrywającego, dobrze graliśmy również w obronie. To, że przełamaliśmy ich tak szybko, spowodowało, że ten mecz wyglądał fajnie - ocenił Żurek.
ZOBACZ WIDEO Peszko: denerwują mnie żarty na mój temat