Prezes Effectora: Podnieśliśmy się w Radomiu

W meczu 3. kolejki PlusLigi, Cerrad Czarni Radom przegrali z Effectorem Kielce 2:3. Dla gości był to drugie spotkanie w sezonie, ale pierwsze zwycięstwo. - W Radomiu udało się nam podnieść - mówi Jacek Sęk.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
Jacek Sęk WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jacek Sęk

W piątkowej rywalizacji Cerrad Czarnych Radom z Effectorem Kielce gospodarze prowadzili już 2:1. Od tego czasu goście byli jednak nie do powstrzymania. - Wywiezienie dwóch punktów z tak trudnego terenu, jakim jest radomski "kociołek" bardzo cieszy. Jednak bardziej od punktów cieszy gra zespołu i zaangażowanie zawodników w walkę. To było widać na boisku. Mimo tego, że w trzecim secie przegraliśmy dość wysoko do 17, to potrafiliśmy się podnieść w czwartej partii, a potem bardzo dobrze rozpocząć tie-breaka. To było znamienne w skutkach i rzutowało na wynik końcowy. Gratulacje dla całej drużyny za wynik i walkę oraz dla trenera za przygotowanie dobrej taktyki na to spotkanie - mówi Jacek Sęk.

Prezes kieleckiego klubu jest szczególnie zadowolony z postawy Jakuba Wachnika. Dla Marcina Komendy to właśnie przyjmujący był pierwszą opcją w ataku. - Specjalne podziękowania należą się Kubie Wachnikowi, bo dla niego ten mecz był bardzo emocjonalny. Cieszę się, że właśnie to on dostał statuetkę dla MVP spotkania. Marcin i Kuba się bardzo dobrze rozumieją. Z każdym dniem i treningiem, coraz lepiej wychodzą akcje właśnie między tymi zawodnikami - komentuje.

Kielczanie w Radomiu byli prawdziwym kolektywem. Podobnie było na inaugurację, choć wtedy Effector uległ Lotosowi Treflowi Gdańsk. - W Radomiu pomogli też inni gracze. Bardzo dobrze zagraliśmy zagrywką. Mimo tego, że po drugiej stronie siatki fajnie w przyjęciu i ataku radził sobie Wojtek Żaliński, udało nam się wywieźć dwa punkty z bardzo ciężkiego terenu - oznajmia sternik klubu.

Przed rozgrywkami Effector obok AZS-u Częstochowa był wskazywany jako jeden z najsłabszych zespołów ligi. Wygląda jednak na to, że te opinie były dla kieleckiego klubu krzywdzące. - My bardzo lubimy AZS Częstochowa, bo to nasi przyjaciele z boiska. Stawianie nas w jednej linii z AZS-em absolutnie nie jest dla nas żadną ujmą. Sezon zweryfikuje wszystkie rozważania sprzed jego rozpoczęcia, kiedy wszystkie zespoły nie grały w pełnych składach. Przypomnę, że my też graliśmy bez naszych dwóch obcokrajowców, którzy byli na eliminacjach do mistrzostw Europy. To na pewno nam nie pomagało. Widać, ile ci zawodnicy wnoszą zarówno w trening, jak i w mecz. Teraz, kiedy mamy kompletną drużynę można zauważyć, że nasi gracze wzajemnie potrafią się uzupełniać - kończy Jacek Sęk.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: zwycięstwo z Armenią jest dla Arka Milika
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×