Legionovia Legionowo rozpoczęła mecz od pogromu, łodzianki nie mogły wyjść z jednego ustawienia przy zagrywce Igi Chojnackiej i rywalki zrobiły sporą przewagę. Choć Budowlane doprowadziły do wyrównania, set padł ostatecznie łupem przyjezdnych. Jak się później okazało, był to jedyny set wygrany przez legionowianki.
Trener Robert Strzałkowski po meczu tłumaczył przyczyny porażki. - Zabrakło nam rutyny, na pewno kilku dziewczynom. Zabrakło też zimnej krwi i mogliśmy być odważniejsi na siatce. Dziewczyny chyba bały się... wygrać - zastanawiał się.
Szkoleniowiec nie krył rozczarowania, jego podopieczne miały spore szanse na zwycięstwo, bowiem rywalki grały właściwie tylko jednym skrzydłem. - Mogliśmy sprawić dużą niespodziankę. Ale przegraliśmy siatkarsko. Jestem zły choćby za to, że wpadło nam pod nogi kilka piłek które powinniśmy spokojnie przyjąć, choć akurat to ćwiczymy na treningach bardzo intensywnie. Emocje trzeba zostawić w szatni i być gotowym. Zamiast się denerwować lepiej wywołać w sobie sportową złość. Zabrakło nam tego przyjęcia, bo nasze środkowe i skrzydłowe dostały za mało piłek. Bo gdy je dostawały były bardzo skuteczne. Mamy swój system gry, trenujemy go i w meczach nie może zawieść żaden element i młodość już nie jest dla mnie wytłumaczeniem. Jestem rozczarowany na pewno bardziej wynikiem niż grą - wyjaśnił.
- Ocenię drużynę na 4. Ale w tej szkolnej skali nawet 5 wystarczyłoby do wygranej choćby jednej partii więcej. Nota 6 to byłoby pewne zwycięstwo. Co wynika z tego, że po meczu wielu znawców siatkówki i miejscowi działacze oraz kibice mówili, że mamy fajny zespół i dobrze zagraliśmy? Nic. Przegraliśmy. Z kilkoma dziewczynami słowo zamienić na pewno muszę, a czasu niewiele bo już za 3 dni jedziemy do Muszyny. Kolejny mecz wyjazdowy i na pewno nie łatwiejszy - powiedział Strzałkowski, dodając na koniec, że jest zły. - Bo przegraliśmy po frajersku.
ZOBACZ WIDEO Malarz: boli mnie liczba wpuszczonych goli