- Po meczu w Częstochowie i podróży do Bydgoszczy byliśmy zmęczeni, ale na pewno nie potrzebowaliśmy dodatkowej motywacji. W ogóle uważam, że tego tematu nie powinniśmy podejmować. Każdy z nas kocha swoją pracę, gramy w siatkówkę z wyboru, a nie przymusu, więc nie może być problemów z motywacją - stwierdził Mateusz Sacharewicz.
Patrząc na grę środkowego i pozostałych zawodników Łuczniczki Bydgoszcz w meczu z BBTS-em Bielsko-Biała, można zgodzić się ze słowami rozmówcy WP SportoweFakty. Gra podopiecznym Piotra Makowskiego mimo nadal wielu mankamentów wreszcie sprawiała radość, zwłaszcza w trzeciej partii gdy gospodarze całkowicie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie.
- Odetchnęliśmy z ulgą. Mieliśmy przełamać się już w Częstochowie, ale nie wykorzystaliśmy swoich szans i wróciliśmy do domu tylko z jednym punktem. Nastawiliśmy się na mecz z BBTS-em. Ostatnia nasza passa była fatalna i trzeba było ją jak najszybciej przerwać. Gdy przegrywa się tyle pojedynków, ciężko o idealną atmosferę w drużynie. W związku z tym wierzę, że wiktoria z bielszczanami będzie dla nas pozytywnym impulsem - podkreślił środkowy, który na przestrzeni trzysetowego widowiska w Łuczniczce zdobył aż 6 punktów w bloku.
Bydgoszczanie mogą już za sobą zostawić 4 kolejne porażki i po przełamaniu tej passy spróbować odnieść kilka zwycięstw z rzędu. Pierwszą przeszkodą ku realizacji tego celu będzie zespół Effectora Kielce. Zespół Łuczniczki z podopiecznymi Dariusza Daszkiewicza zmierzy się na wyjeździe w sobotę 29 października.
- Do Kielc pojedziemy pełni wiary. Nie mogę zapewnić, że wygramy, ale na pewno postaramy się zagrać przynajmniej tak jak z bielszczanami. Na pewno jednak będziemy pewniejsi siebie, bo nic tak nie buduje jak zwycięstwa. W siatkówce nie ma remisów, więc każdy triumf liczy się podwójnie - przyznał Mateusz Sacharewicz. Początek meczu w Kielcach o 17:00.
ZOBACZ WIDEO Robert Korzeniowski: Supermanem już byłem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}