Daria Paszek o porażce z beniaminkiem: To już nie ma prawa się przytrafić

WP SportoweFakty / Justyna Serafin
WP SportoweFakty / Justyna Serafin

Porażka 1:3 Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza z ŁKS-em Commerconem Łódź zaskoczyła wielu kibiców zagłębiowskiego klubu. Przyjmującej dąbrowianek trudno było wyjaśnić jej przyczyny.

Najpierw strata punktu w Ostrowcu Świętokrzyskim, teraz dość zaskakująca porażka 1:3 na własnym terenie z ŁKS-em Commerconem Łódź. Nic dziwnego, że zawodniczki Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza miały kiepskie humory po spotkaniu i po jego zakończeniu czym prędzej poszły do szatni na konkretną rozmowę z trenerem. - Ciężko cokolwiek powiedzieć na gorąco, poza tym, że ŁKS zagrał naprawdę bardzo dobrze, a my zupełnie nie pokazałyśmy tego, co potrafimy i nie przełożyłyśmy treningów na mecz. Przede wszystkim zawiódł blok, o czym nam już powiedział trener. Przeciwniczki nie robiły błędów, a w trzecim i czwartym secie pogrążyłyśmy same siebie. Trzeba o tym zapomnieć, bo już we wtorek kolejne spotkanie, a taki mecz w tym sezonie już nie ma prawa nam się przytrafić - przyznała Daria Paszek, która zagrała z łodziankami od pierwszego seta.

Inauguracyjna partia starcia w Hali Centrum była popisem możliwości byłej siatkarki klubu z Legionowa w polu serwisowym. Od stanu 13:12 dla Taurona MKS-u Paszek zdobyła aż sześć punktów samą zagrywką i wybiła z głowy drużynie przeciwnej marzenia o wygraniu partii. Ale na tym skończyły się dobre wspomnienia miejscowych z rywalizacji: w kolejnych odsłonach meczu Zagłębianki ustępowały beniaminkowi na każdym polu, zwłaszcza w bloku (14:6 dla łodzianek).

- Być może za bardzo byłyśmy wtedy zestresowane. Na pewno nie można nam odmówić walk i chęci, bo staramy się niezależnie od wszystkiego. Wiemy, czego oczekują od nas kibice, czego oczekuje trener, ale... Cóż mogę powiedzieć, teraz bierzemy się w garść - zadeklarowała zawodniczka MKS-u z Dąbrowy Górniczej.

Jak na koncentrację dąbrowianek wpłynęło zamieszanie ze statusem Dominiki Sobolskiej w lidze? - To nie ma prawa nas w jakikolwiek sposób rozpraszać, kiedy chcemy walczyć w każdym meczu o punkty. Nie mamy wpływu na to, co się stało i tego nie możemy zmienić - uznała Paszek. Niezależnie od zapewnień widać było, że środek siatki w zagłębiowskim zespole nie funkcjonował tak, jak należy. Kamila Ganszczyk, choć atakowała z niezłą skutecznością 56 procent, zaliczyła tylko jeden punktowy blok, a Eleonora Dziękiewicz odznaczyła się w pomeczowych statystykach tylko dwoma "oczkami".

Po trzech ligowych kolejkach Tauron MKS ma zaledwie dwa punkty na swoim koncie. Jeśli kolejne spotkania z izraelskim Maccabi XT Haifa w ramach kwalifikacji do Ligi Mistrzyń i BKS-em Profi Credit Bielsko-Biała nie przyniosą przełamania, atmosfera w zagłębiowskim klubie będzie nie do pozazdroszczenia. - Jeśli będziemy rozpamiętywać porażki, to nic nie da. Mamy tyle punktów, ile mamy i nikt się tego nie spodziewał. Trzeba to wymazać z pamięci i zacząć od nowa, najlepiej w najbliższym meczu - stwierdziła siatkarka.
[event_poll=71460]

ZOBACZ WIDEO Urodziny Diego Maradony. Mistrz kończy 46 lat

Komentarze (1)
avatar
Witold Zajączkowski
31.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie dziennikarzu Michale Kaczmarczyk. Podoba mi się Pański tekst pod względem merytorycznym. Także w trakcie meczu zauważyłem, że najsłabiej w MKS wypadł blok., głównie w wykonaniu "gwiazd". Czytaj całość