W wywiadzie dla dziennika Super Nowości zawodnik przyznaje, że wynik pierwszego półfinałowego spotkania Pucharu Polski wcale go nie zaskoczył. - Patrząc na historię meczów obu drużyn to można było się spodziewać takiego wyniku. To, że Resovii nie udało się wygrać, było do przewidzenia. Skra na polskich parkietach od wielu lat króluje niepodzielnie - uważa.
Siatkarz z Częstochowy wie, że Resovia nie jest najlepszym przeciwnikiem w walce o medal. Zdaje sobie jednak sprawę, że na tym etapie rozgrywek wszystko jest możliwe i nieprzewidywalne. - Nie ma co już teraz spekulować. Gramy z Resovią i kibice powinni się tylko cieszyć. Będą to kolejne spotkania z podtekstem, które spowodują, że krew w żyłach szybciej będzie krążyć - mówi Bartman. Zaznacza również, że to zespół z Rzeszowa jest niekwestionowanym faworytem. - Patrząc na składy, budżety i cele na ten sezon, to Resovia jest zdecydowanym faworytem. Startujemy z niższej pozycji i jesteśmy skazywani na porażkę, ale to tylko teoria. W sporcie szczególnie nie zawsze zgadza się ona z praktyką. Uważam, że szanse są podobne i wszystko jest możliwe - dodaje.
Bartman chciałby aby rywalizacja pomiędzy Resovią a AZS-em trwała jak najdłużej i była bardzo widowiskowa. Wierzy jednak, że to jego zespół wyjdzie zwycięsko z tej rywalizacji. - Licząc na pięć spotkań to ważne jest, żeby te pierwsze były dobre, bo wówczas w piątym też wyszlibyśmy obronną ręką. Jesteśmy, niestety, takim zespołem, który nie potrafi ustabilizować formy na wysokim poziomie i na dłuższy okres. Jednak cały czas ta drużyna idzie do przodu. Jesteśmy dobrej myśli i będziemy walczyć, żeby znaleźć się w finałowej czwórce. Stawka tego dwumeczu będzie ogromna dla nas, ale dla Resovii chyba jeszcze dużo większa - kończy sympatyczny zawodnik.