Siatkarki trenera Bogdana Serwińskiego to specjalistki od gry na wyjazdach. Przynajmniej w Lidze Mistrzyń. W czterech dotychczasowych konfrontacjach Mistrzynie Polski trzykrotnie wygrywały, a raz schodziły z parkietu pokonane. Zespół z Muszyny wygrywał w Bergamo, Bukareszcie i Cannes, a przegrał pechowo w... Stambule. Los chciał, że siatkarki Fakro Muszynianki kolejna raz odwiedzą miasto nad Bosforem, aby walczyć o być albo nie być w Final Four.
Pierwszy mecz, po niezwykle wyrównanej walce i grze na przewagi w początkowych setach wygrało Eczacibasi. Taki wynik w uprzywilejowanej sytuacji stawia ekipę Giuseppe Cuccariniego. Bogdan Serwiński nie traci jednak nadziei, już po zakończeniu pierwszego starcia deklarował dalszą walkę o awans. - Pojedziemy do Stambułu, aby przynajmniej doprowadzić do złotego seta. Nie mamy już nic do stracenia, a bardzo wiele do zyskania - mówił wtedy szkoleniowiec zespołu z Muszyny.
Fakro Muszynianka pojedzie do Turcji w najsilniejszym składzie. Żadna z zawodniczek nie narzeka na kłopoty zdrowotne, a w ostatnich meczach dobrą formę zasygnalizowały dotychczasowe rezerwowe: Milena Rosner, Joanna Kaczor i Dorota Pykosz. Trener Serwiński ma więc do dyspozycji bardzo szeroką kadrę. Czy to wystarczy na awans? Kluczem wydaje się powstrzymanie najważniejszej zawodniczki w Eczacibasi, naturalizowanej we Włoszech Kubanki - Mirki Francia. To właśnie ta siatkarka najbardziej dała się we znaki Polkom w zeszłym tygodniu.
Tak jak mówił trener Serwiński, siatkarki z Muszyny nie mają już nic do stracenia, ale wiele do wygrania. Fakro Muszynianka już teraz osiągnęła historyczny sukces, jednak awans do Final Four byłby wielkim wydarzeniem nie tylko dla małopolskiego teamu, ale i polskiej siatkówki klubowej. Niestety, to zadanie może się w środowe popołudnie okazać na tyle trudne, że aż niewykonalne...