Robert Prygiel: Postrzeliliśmy zwierza, zamiast go dobić

Cerrad Czarni Radom wygrali 3:1 z Espadonem Szczecin. Zwycięstwo nie przyszło im łatwo. W trzecim secie dopadło ich rozluźnienie, które mogło bardzo drogo kosztować.

Anna Bagińska
Anna Bagińska

Po zwycięstwie w pierwszej kolejce PlusLigi nad AZS Częstochowa, siatkarze Cerrad Czarnych Radom musieli czekać aż sześć kolejek na kolejną wygraną. Nic więc dziwnego, że po zwycięstwie nad Espadonem Szczecin, trenerowi Robertowi Pryglowi dopisywał humor. - Najważniejsza jest wygrana za trzy punkty. Dobrze zagraliśmy pierwsze dwa sety, a potem niestety dopadło nas zdenerwowanie. Popełniliśmy parę głupich błędów, zaczęło się to rozprzestrzeniać po drużynie, ale w pewnym momencie udało się to przyhamować. Od czwartego seta wróciliśmy już do swojej gry - opisywał przebieg wydarzeń szkoleniowiec.

Radomianie w tym spotkaniu zepsuli bardzo dużo zagrywek, łącznie dwadzieścia. Właściwie to był jedyny element, do którego można było się przyczepić w ich grze, z czym zgodził się ich szkoleniowiec. - Jeżeli chodzi o poziom przyjęcia, ataku i bloku to jestem bardzo zadowolony. Do zagrywki można mieć uwagi. Faktycznie, na dziesięć zagrywek Bartek Bołądź zepsuł sześć. Taki wynik po prostu nie przystoi. Dziwię się temu, bo podczas ostatnich meczów zagrywał dobrze. Robił po dwa asy, a psuł przy tym trzy, cztery zagrywki. Widać też dopadły go emocje - tłumaczył trener Czarnych.

Wygrana za trzy punkty pozwoliła radomskiej ekipie opuścić najniższe rejony tabeli. Na pewno też przyniosła ulgę, że zespół potrafił się przełamać i odnieść zwycięstwo. - Nie ma co ukrywać, że gdybyśmy przegrali z Espadonem, to moglibyśmy zapytać, z kim w takim razie mamy wygrać? Przed tym meczem towarzyszyło nam bardzo duże obciążenie psychiczne. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że na pewno jest to bardzo doświadczona drużyna. Wszyscy widzieli, że tam połowa składu dłużej gra w siatkówkę, niż u nas połowa żyje. Wiemy również, że u nich też jest nerwowo, tym bardziej że mają budżet większy od nas. Przyjechali zdeterminowani, także cieszę się bardzo, że wygraliśmy, bo to było nam potrzebne - nie krył szkoleniowiec.

Czy ta wygrana może być punktem zwrotnym dla radomian, po którym łatwiej będzie im przystępować do kolejnych potyczek? Robert Prygiel uważa, że nie. - Nam nigdy nie było łatwo. Najlepiej pokazuje to fakt, że wygrywamy dwa sety z przeciwnikiem dość zdecydowanie, postrzeliliśmy zwierza i zamiast go dobić, daliśmy mu się trochę rozbujać. Wydawało się, że będzie łatwo, a wcale tak nie było - powiedział.

Łatwo na pewno nie będzie w następnej kolejce, w której to Czarni zmierzą się z PGE Skrą Bełchatów. - Tak ja wspomniałem, dla nas nie ma łatwych meczów. Jedziemy teraz do Bełchatowa, wiadomo, że tam wygrać będzie ciężko. Później nawet nie wiem kogo mamy. Żyjemy tak naprawdę z tygodnia na tydzień, gdzie do tego dnia żyliśmy meczem z Espadonem i teraz wiem, że gramy ze Skrą za tydzień. Jednak w sobotę i niedzielę odpoczywamy, przygotowania zaczniemy od poniedziałku - zakończył swoją wypowiedź Robert Prygiel.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski: Trochę za dużo już tych pożegnań (Źródło: TVP S.A.)


Czy Cerrad Czarni Radom wywiezie punkty z Bełchatowa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×