WP SportoweFakkty: Siedem kolejek za nami. Jak ocenia pan początek sezonu w wykonaniu AZS-u Częstochowa?
Roman Lisowski: Kluczowy dla oceny tego, co już za nami wydaje się bez wątpienia mecz z Łuczniczką. Wygrany na przewagi drugi set sprawił, że zespół mówiąc kolokwialnie "zaskoczył". Pomimo tego, że po trzech setach przegrywaliśmy, to od czwartej odsłony przejęliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Mimo porażki w Olsztynie, zespół za ten mecz zebrał pozytywne oceny, a dwa ostatnie pojedynki wygrane w Warszawie i u siebie z BBTS-em pozwalają początek sezonu uznać za naprawdę bardzo przyzwoity.
[b]
Czy po trzech kolejkach, kiedy zespół nie wygrał nawet seta, potrzebna była rozmowa władz z zawodnikami, czy wystarczyła cierpliwość?[/b]
- Rozmowy z zawodnikami na co dzień prowadzi sztab trenerski na czele z pierwszym trenerem - Michałem Bąkiewiczem oraz dyrektorem sportowym klubu - Ryszardem Boskiem. Myślę, że efekty tej pracy są satysfakcjonujące. Chciałbym, aby tak zostało do końca sezonu. Nerwy są złym doradcą.
ZOBACZ WIDEO "PZPS dopuścił się grzechu zaniechania w sprawie Leona" (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Mecz z Łuczniczką był kluczem do odbudowania morale?
- Może bardziej, żeby uwierzyć w siebie. Uwierzyć w to, że ciężka praca podczas każdego treningu przynosi wymierny efekt, bo istotnie nasz zespół ciężko pracuje. Zależy nam na tym, aby tworzyć ładne widowiska, aby nasza gra była nie tylko efektowna, ale również efektywna. Myślę, że w kilku ostatnich spotkaniach to się nam udało.
Wygrana AZS-u w Warszawie to jedna z największych niespodzianek w PlusLidze. Czy miał pan poczucie, że Politechnika zlekceważyła AZS?
- Absolutnie nie. Byłem na tym meczu i nasz zespół zagrał naprawdę niezłe spotkanie. Wydaje mi się, że na tym poziomie nie ma lekceważenia przeciwnika, o czym mówił już przed meczem trener Politechniki. Każdy może mieć słabszy dzień i każdemu może zdarzyć się porażka. Ważne jest, aby z takiej przegranej wyciągnąć wnioski na przyszłość. My po pierwszych trzech spotkaniach takie wnioski wyciągnęliśmy.
W ostatnim spotkaniu AZS pokonał BBTS. Czy mimo wygranej boli strata jednego "oczka"?
- Cieszy nas zwycięstwo i fakt, że zespół w piątym secie zagrał praktycznie bezbłędnie. Poza tym kibice zobaczyli w decydującej partii dwie niezwykłej urody akcje. A przecież gramy dla kibiców i bardzo zależy nam na tym, aby przychodzili licznie na nasze mecze.
Przed AZS-em mecz z Effectorem. Kielczanie sportowo wyglądają najlepiej spośród zespołów niżej notowanych. Jest obawa o wynik?
- Mamy duży szacunek do rywala, który od początku tego sezonu prezentuje się bardzo poprawnie i już sprawił kilku mocniejszym rywalom psikusa pozbawiając ich punktów. Szykujemy się na twardy, męski pojedynek, a ponieważ w siatkówce nie ma remisów, wygra lepszy.
Pod koniec pierwszej rundy zagracie z potentatami. Ile punktów zdobytych w trzech meczach z ZAKSĄ, Resovią i Skrą będzie dla pana dobrym wynikiem?
- Punkty w pojedynkach z tymi zespołami są ważne, ale powiedzmy sobie otwarcie - każdy set, a w konsekwencji każdy zdobyty punkt będzie przez nas wszystkich przyjęty bardzo pozytywnie. Przede wszystkim jednak chcemy, aby nasz młody zespół walczył w każdym spotkaniu. Aby zawodnicy uwierzyli, że to co robią ma sens. Jeśli tak się stanie i po każdym meczu z podniesionym czołem będą mogli wyjść do dziennikarzy i kibiców, to myślę, że to będzie dla wszystkich ludzi siatkówki coś niezwykle miłego i pozytywnego. Chcę jednocześnie zaznaczyć, że zdajemy sobie sprawę z naszych możliwości finansowych, poziomu sportowego i twardo stąpamy po ziemi.
AZS Częstochowa ma jedną z najniższych frekwencji w PlusLidze. Czy klub zamierza podjąć kroki, aby mecze w hali oglądało więcej kibiców?
- W sprzedaży mamy bilety dla grup zorganizowanych (uczęszczających na co najmniej połowę zawodów w sezonie) po 5 złotych, bilety dla grup szkolnych po 10 złotych, ulgowe po 15 oraz normalne po 20 i 25 złotych. Nasi siatkarze są gotowi do udziału we wszystkich przedsięwzięciach i akcjach, a my do współpracy ze wszystkimi instytucjami, jeżeli tylko będzie to mogło przełożyć się na wzrost frekwencji. Serdecznie zapraszam do współpracy w tym zakresie i na mecze do Hali Częstochowa.
Rozmawiał Mateusz Lampart