W tegorocznych rozgrywkach siatkarskiej Ligi Mistrzów droga bełchatowian była niezwykle trudna i wyboista. Podczas losowania polski zespół trafił do "grupy śmierci" gdzie mierzył się z Panathinaikosem Ateny, VfB Friedrichshafen oraz rosyjską Iskrą. "Żółto-czarni" zajęli trzecie miejsce w grupie z bilansem trzech zwycięstw oraz taką samą liczbą porażek. W tamtych meczach forma Skry zmieniała się jak w kalejdoskopie. Potrafili oni rozgromić jeden zespół, by tydzień później sromotnie przegrać z drugim. Ostatecznie podopieczni Castellaniego, dzięki korzystnemu bilansowi awansowali do dalszej fazy.
I tym razem los nie był dla nich łaskawy. W 1/8 finału mistrzowie Polski trafili na zwycięzcę grupy B. - Dynamo Moskwa. W dwumeczu Skra zaprezentowała równą formę. Mimo porażki w Moskwie, Polacy byli pełni nadziej przed rewanżem. Ich dyspozycja mogła cieszyć, a doping dziesięciotysięcznej publiczności miał przyczynić się do awansu. Tak też się stało. Po pokonaniu Dynama na Skrę czekał… kolejny rosyjski klub - Iskra Odincowo.
Zespół Zorana Gajicia, dobrze już znany Skrze z meczów fazy grupowej znów stanął na drodze bełchatowian. W Polsce emocje przed meczem z Iskrą były na tyle duże, że bilety na to spotkanie rozeszły się w mgnieniu oka. Zwycięstwo 3:2 w pierwszym spotkaniu stawia bełchatowian w nieco lepszej sytuacji przed rewanżem, jednak należy pamiętać, że Iskra zagra na własnej hali. Z pewnością będzie to spory atut. Skra zdążyła przekonać się już o tym doskonale. W pierwszym starciu fazy grupowej Iskrze nie udało się zdobyć nawet seta. Mecz był rozgrywany w Łodzi. Podczas rewanżu w Odincowie, gdzie grupa polskich fanów była zdecydowanie mniejsza, drużyna Gajicia rozgromiła "żółto-czarnych". Przed bełchatowianami trudne zadanie. Muszą udowodnić, że potrafią zagrać świetny mecz nie tylko wtedy gdy mają za sobą tysiące wspierających ich kibiców, ale także, gdy ich brakuje.
Podopieczni Castellaniego w środę z warszawskiego lotniska Okęcie odlecieli do Rosji. Nikt z drużyny nie wspomina dobrze ostatniego pobytu w Moskwie. Podczas spożycia jednego z posiłków doszło do zatrucia większości zawodników. Chorym szczęśliwie udało się dojść do siebie i na rewanżowe spotkanie byli gotowi do walki. Przed meczem z Iskrą prawie nikt w Skrze nie narzeka na zdrowie.
Poza Janne Heikkinenem, trener Castellani ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Wywalczenie Pucharu Polski przyszło im na tyle łatwo, że zespół nie może mówić o wielkim zmęczeniu po turnieju w Kielcach. Oglądając obydwa mecze kibice mieli ważenie, że PGE Skra nie forsowała tempa. Ani AZS Olsztyn ani Resovia Rzeszów nie zdołały wygrać nawet seta ze Skrą.
Czy zatem Bełchatowowi uda się awansować do Final Four Ligi Mistrzów? Cel jaki przed sezonem postawili włodarze może się ziścić. W tej chwili Skra stoi u bram siatkarskiego nieba. Aby awansować należy postawić jeszcze jeden krok. Początek meczu o godzinie 17:00 czasu polskiego. Transmisja w Polsacie Sport.