Julio Velasco zostawił samego Ronaldo. Wielki trener zdradza dlaczego przed laty wrócił do siatkówki

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Julio Velasco
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Julio Velasco

- W Interze Mediolan zajmowałem się leczeniem i rehabilitacją słynnego Ronaldo. Szybko znaleźliśmy wspólny język - wspomina Julio Velasco. - Ale urodziłem się, żeby być trenerem, a nie administratorem, więc wróciłem do siatkówki.

Nigdy nie pragnął "kultu Velasco"

Julio Velasco jeden z najwybitniejszych trenerów siatkarskich w historii, największe sukcesy odnosił z reprezentacją Włoch. Argentyńczyk miał w swojej drużynie zawodników, którzy obecnie z powodzeniem pracują jako trenerzy również w Polsce, a niektórzy marzą o byciu trenerem naszej kadry narodowej. Do tej grupy należą: Lorenzo Bernardi, Andrea Anastasi, Ferdinando De Giorgi, Andrea Gardini, czy Andrea Giani. W latach 90 - tych ubiegłego wieku to z nimi Velasco dzielił i rządził na świecie.

Z perspektywy czasu dla trenera szczególnie cenne są dwa pierwsze sukcesy z Włochami: złoto na mistrzostwach Europy w 1989 i Mistrzostwach Świata w 1990. Dlaczego? - To proste - tłumaczy. - Po pewnym czasie zaczynasz już przywykać do wygranych i traktujesz je jako coś, co ci się należy. Dlatego z tymi dwoma sukcesami jeszcze tylko jeden mogę porównać. Pokonanie Brazylii w finale Ligi Światowej w 1995 na ich terenie. Pojechałem przecież za ocean z młodzieżą, a wszyscy podstawowi gracze zostali w domu. Dawało to nadzieję, że Gardiniemu i spółce wyrośli godni następcy.

Dla wielu osób zaskoczeniem było zakończenie współpracy Velasco z kadrą włoską po igrzyskach olimpijskich w Atlancie w 1996. Prowadzony przez niego zespół zdobył tam srebro. - Okazało się, że dałem już tej drużynie wszystko, co mogłem. Nie podobało mi się też, że narodził się "kult Velasco", a wszystkie sukcesy kadry zaczęto przypisywać trenerowi, zamiast zawodnikom. Poza tym czułem, że moje metody pracy znudziły się już chłopakom. Mój kontrakt też dobiegał końca, więc odszedłem.

ZOBACZ WIDEO "PZPS dopuścił się grzechu zaniechania w sprawie Leona" (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}


Velasco i kobiety


W związku z tym, że z powodów rodzinnych Velasco nie mógł opuścić Włoch Argentyńczyk został i zajął się trenowaniem kadry żeńskiej. - Sam sobie chciałem udowodnić, że jestem gotowy na nowe wyzwanie i wziąłem się za zespół, w który wtedy nikt nie wierzył. Szybko pokazałem, że można z nim osiągać sukcesy. Drużyna, którą po mnie prowadzili Angiolino Frigoni i Marco Bonitta zdobyła w 2002 w Berlinie Mistrzostwo Świata.

Julio Velasco jako trener Włoszek wygrał 22 z 34 oficjalnych spotkań, a po przygodzie z kobiecą siatkówką postanowił spróbować jeszcze czegoś innego i szukając wciąż nowych wyzwań, właśnie wtedy trafił z siatkówki do świata futbolu.


Zajmowałem się leczeniem Ronaldo

Siatkówkę, jak się potem okazało, porzucił na cztery lata i pracował w tym czasie w czołowych klubach piłkarskich Włoch. Futbolem zajmował się od 1998 do 2002. Pracował w dwóch wielkich klubach: Lazio Rzym i Interze Mediolan.

Velasco przyznaje, że popchnęła go do tego ciekawość, ale i pieniądze, które są nieporównywalnie większe w piłce nożnej, niż w siatkówce. W Lazio był oficjalnie dyrektorem sportowym, ale w rzeczywistości nie podejmował samodzielnie żadnych ważnych decyzji. Był z tego powodu niezwykle rozgoryczony.
 
- Poważnymi sprawami zajmował się prezydent klubu - mówi Velasco. - Nie mogłem się wykazać. To była główna przyczyna mojego odejścia do Interu. Tam zakres moich obowiązków był zdecydowanie szerszy, pełniłem funkcję "koordynatora do spraw niepiłkarskich". Podejmowałem decyzje związane z leczeniem i rehabilitacją słynnego Ronaldo Luis Nazario de Lima. Jako Południowoamerykanie szybko znaleźliśmy wspólny język. Pracując jednak kilka lat w futbolu zrozumiałem, że nie urodziłem się administratorem, a trenerem, dokładnie: siatkarskim trenerem.

Irańczycy poczuli smak zwycięstw, a potem odszedł

Po czteroletnim rozbracie z siatkówką Velasco wrócił do pracy jako trener kadry Czech, potem prowadził kluby włoskie, kadrę Hiszpanii i Iranu. Z Irańczykami pracował 3 lata: od 2011 do 2014. Ukoronowaniem miały być Mistrzostwa Świata w 2014 rozgrywane w Polsce.

- Nigdy przedtem Iranowi nie udało się zajść dalej, niż etap grupowy. Jechaliśmy zająć jak najwyższe miejsce - wspomina Velasco. - Kiedy zaczynaliśmy współpracę Irańczycy za wszelką cenę starali się kopiować azjatycki styl gry. Przyszło mi wiele pracować, aby poczuli różnicę między takim stylem, a tym, jaki prezentują najlepsze europejskie drużyny oraz Brazylia i USA. Udało nam się wejść na nowy poziom gry. Siatkarze grali bardziej technicznie, popełniali mniej błędów w przyjęciu i na bloku, po prostu zaczęli inaczej myśleć. I poczuli smak zwycięstw. Dostatecznie szybko zobaczyłem efekty mojej pracy, Irańczycy nie grali już po azjatycku, ale w sposób zbliżony do europejskiego.

Mimo świetnej perspektywy Velaso odszedł z kadry irańskiej i objął rodzimą Argentynę z zamiarem włączenia jej do światowej czołówki. Uznał, że 30 lat pracy poza ojczyzną to wystarczająco dużo. Kilka dni temu podpisał nowy czteroletni kontrakt z kadrą Argentyny i poprowadzi ją w kolejnym cyklu olimpijskim.

*wypowiedzi pochodzą z książki "Święto, które zawsze we mnie" rosyjskiego dziennikarza Lwa Rossoszika, jaka ukazała się w Rosji na początku listopada. Książka jest poświęcona wybitnym postaciom świata siatkówki i najważniejszym wydarzeniom w historii tej dyscypliny.

Komentarze (0)