Iskra Odincowo - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:20, 25:18, 25:16)
Skra Bełchatów: Miguel Falasca, Mariusz Wlazły, Stephane Antiga, Marcin Możdżonek, Dawid Murek, Daniel Pliński, Piotr Gacek (libero) oraz Maciej Dobrowolski, Bartosz Kurek, Jakub Jarosz, Michał Bąkiewicz, Radosław Wnuk
Iskra Odincowo: Oleg Samosnychew, Jochen Schops, Paweł Abramow, Denis Kalinin, Anton Astaszenkow, Aleksjej Kuleszow, Aleksjej Werbow (libero) oraz Jewgienij Złobin
W pierwszym meczu w Łodzi Skra wygrała z podopiecznymi Zorana Gajicia 3:2 i tym samym liczyła na podobny wynik w Odincowie. Bełchatowianie przylecieli do Rosji w środowe popołudnie. W wyjściowym składzie Castellani nie przeprowadził żadnych roszad. Nieco inna sytuacja była w Iskrze. Rosjanie musieli radzić sobie bez brazylijskiej gwiazdy - Giby, który nabawił się kontuzji. W jego miejsce pojawił się Paweł Abramow, powracający po miesięcznej przerwie. Przyjmujący przechodził rehabilitację po operacji usunięcia wyrostka.
Podopieczni Gajicia spotkanie rozpoczęli od prowadzenia 2:0. Po zagrywce Kuleszowa piłka "zatańczyła" na siatce, jednak Skrze szczęśliwie udało się ją podbić. Wystawa Piotra Gacka była na tyle dokładna, że Stephane Antiga zdobył punkt i doprowadził do remisu (4:4). W kolejnej części seta Rosjanie grali bardzo pewnie. Bełchatowianie popełniali mnóstwo błędów. Po przerwie technicznej sędzia odgwizdał błąd ustawienia co pozwoliło odskoczyć Iskrze na bezpieczną, trzypunktową przewagę. W czwartkowym spotkaniu zawiódł Miguel Falasca. Hiszpan rozgrywał bardzo schematycznie i większość ataków Skry obijało się o blok jak od ściany.
Castellani nie czekał długo. Jeszcze w pierwszym secie dał szansę Maciejowi Dobrowolskiemu. Polak nie odmienił znacząco stylu zespołu, gdyż Iskra konsekwentnie powiększała swoją przewagę. Na nic zdał się as Mariusza Wlazłego. "Żółto-czarni" ulegli 25:20.
Drugiego seta Skra rozpoczęła od nieskutecznego ataku. Znów zablokowany został Dawid Murek. Były gracz Jastrzębskiego Węgla w czwartkowym meczu był bezradny wobec potężnego bloku. Jedynym sposobem było obijanie blokujących. Na pierwsze prowadzenie w spotkaniu wysunął "żółto-czarnych" Mariusz Wlazły po asie serwisowym. W następnej akcji pomylił się Jochen Schops. Zaliczka w postaci dwóch punktów mogła dać wiarę na lepszą grę. Nic bardziej mylnego. W każdej akcji wydać było wysiłek jaki wkładają zawodnicy. Skra najzwyczajniej w świecie męczyła się. Punkty przychodziły im bardzo ciężko.
Bezlitośnie wykorzystała to Iskra. Brak Giby nie był w ogóle widoczny. Gospodarze wykonywali liczne kombinacyjne ataki. Sztab szkoleniowy Skry był bezradny. Castellani wymieniał zawodników jak karty podczas gry w pokera. Wszedł Jakub Jarosz oraz Michał Bąkiewicz. Ten drugi już w pierwszej akcji został efektownie zablokowany przez Samsonychewa. Zespół gasnął z minuty na minutę. Co na to argentyński trener? Poprosił o kolejną roszadę w składzie. Schodzącego ze spuszczoną głową Falascę po raz kolejny zastąpił Dobrowolski. Druga partię zakończył Paweł Abramow. Awans do upragnionego Final Four oddalił się znacznie. Aby zagrać na turnieju w półfinale turnieju bełchatowianie musieliby pokonać Rosjan czterokrotnie.
Nie udało im się tego dokonać. Szybko przegrali oni trzecią partię i odpadli z turnieju. Poza Piotrem Gackiem, który bronił dzisiaj wiele ataków zespół zawiódł na całej linii. Przyczyną tak słabej postawy z pewnością był turniej o Puchar Polski. Bełchatowianie nie zdążyli zregenerować sił i tym samym byli skazani na porażkę. Iskra Odincowo w półfinale Ligi Mistrzów zmierzy się z Iraklisem Saloniki.