Bułgarski szkoleniowiec w poniedziałek udzielił wywiadu, w którym zdradził kilka szczegółów z życia prywatnego. Okazuje się, że Radostin Stojczew miał okazję wejść w świat polityki, ale nie jest tym zainteresowany. - W polityce powinni brać udział bogaci i niezależni ludzie, którzy nie liczą na żadne korzyści. Tymczasem ja muszę pracować, żeby wykarmić rodzinę - tłumaczy. - W żadnym razie nie mam zamiaru iść w politykę.
Mówiący w sześciu językach Stojczew ostatnich dziesięć lat spędził w Włoszech. Rozgrywki 2007/2008 to był jego pierwszy sezon w Serie A. W Trentino Volley grali wtedy Michał Winiarski i Jakub Bednaruk, a także Matej Kazijski, Wladimir Nikołow, Nikola Grbić, czy Emanuele Birarelli.
Stojczew wspomina, że kiedy w 2007 trafił do Trento zastał drużynę, która została skompletowana tydzień wcześniej, a przed startem ligi odbyła niewiele wspólnych treningów. Jednocześnie szkoleniowiec przeżywał tragedię w życiu osobistym. Jego matka była poważnie chora.
- Mama przez osiem lat walczyła z guzem. Odeszła, kiedy w moim pierwszym sezonie we Włoszech trwały play - offy. Po meczu półfinałowym wsiadłem w samolot i pojechałem do Sofii - wspomina Stojczew. - Zmarła następnego dnia, a zaraz po pogrzebie musiałem wracać na serię finałową.
- Moja mama marzyła, abym został mistrzem Włoch jeszcze kiedy występowałem jako zawodnik. Potem bardzo się cieszyła, że trafiłem tam jako trener. Jeszcze na początku sezonu przyjeżdżała do mnie na mecze. Bardzo chciała zobaczyć, jak zdobywam mistrzostwo. Zabrakło tego jednego tygodnia.
Siatkówka zajmuje ważne miejsce w życiu bułgarskiego trenera, ale nie raz myślał o tym, jak to by było, gdyby musiał z nią skończyć. - Bardzo często sobie to wyobrażałem. Byłbym wtedy bardziej spokojny i zrelaksowany. Miałbym więcej czasu dla przyjaciół i na turystykę, za to mniej adrenaliny, emocji i dramatów.
Od kilku lat Radostin Stojczew i Matej Kazijski walczą z bułgarską federacją siatkarską. W 2012 odeszli z kadry protestując przeciw różnego rodzaju nadużyciom ze strony działaczy. - Gdyby było trzech, czterech ludzi takich, jak Matej wszystko wyglądałoby inaczej, lepiej. Mało kto rozumie, jak bardzo się poświęcił rezygnując z wygrania czegoś wielkiego z bułgarską kadrą. To przecież marzenie życia. Czy często mam do czynienia ze zdradą? Tak, nieustannie. Można powiedzieć, że zdrada to bułgarski sport narodowy. Nie wybaczam jej łatwo, ale błędy - zawsze. Jeśli zaś ktoś celowo i świadomie mnie zdradził, to wtedy sam atakuję.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa