W dziewiątej kolejce PlusLigi Lotos Trefl niespodziewanie przegrał na wyjeździe z Cerrad Czarnymi 1:3. Dla podopiecznych Andrei Anastasiego była to czwarta porażka, wskutek czego spadli na dziewiąte miejsce w tabeli. Bezpośrednio za nimi plasuje się ich ostatni rywal.
Trzeci i czwarty set w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji kończyły się po grze na przewagi - odpowiednio 30:28 i 32:30. - Drużyna z Radomia była po prostu lepsza w tych końcówkach. My popełniliśmy kilka głupich błędów, a rywale mieli też trochę szczęścia. Były takie piłki, które wychodziły po naszym bloku minimalnie w aut - podkreślił Mateusz Mika.
W sobotnie popołudnie przyjmujący był drugim najlepszym punktującym zespołu z Gdańska, po Damianie Schulzu (29 "oczek"). Sam uzbierał ich 19, atakując z 51-procentową skutecznością (18/35). Dwa razy dał się zablokować i popełnił tylko jeden błąd. Przyjmował bardzo dokładnie, bo na poziomie 61 procent.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy
Dwukrotnie Czarni zachowali więcej "zimnej krwi" od podopiecznych Andrei Anastasiego. - Trzeba jednak oddać, że byli lepsi - przyznał mistrz świata z 2014 roku.
Tuż po zakończeniu sobotniego meczu 25-latek udał się do Włoch na serię specjalistycznych zabiegów, które mają pomóc w regeneracji jego kolan. Powinien jednak wystąpić w najbliższym spotkaniu Lotosu Trefla, w sobotę z Jastrzębskim Węglem.