PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice: beniaminek napsoci w ulu?

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

W piątkowy wieczór PGE Skra Bełchatów podejmie GKS Katowice. Najbliższy rywal żółto-czarnych ledwo awansował do ekstraklasy, a już zdążył sprawić w niej sensację, ogrywając na wyjeździe innego faworyta.

Po dopełnieniu formalności i wyeliminowaniu w walce o fazę grupową Ligi Mistrzów PAOK Saloniki bełchatowianie wracają do rywalizacji o ligowe punkty. Sytuacja w PlusLidze robi się coraz ciekawsza. Stawce przewodzi z 23 punktami na koncie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a za jej plecami po 19 oczek mają: Jastrzębski Węgiel, PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów. Co istotne, lider tabeli przegrał dotychczas tylko jeden mecz - z podopiecznymi Philippe'a Blaina. Ci zaś zdążyli już ulec drużynom prowadzonym przez Marka Lebedewa (w poprzedniej kolejce) i Andrzeja Kowala.

Przy szesnastu drużynach w lidze o niespodzianki nietrudno. W ostatecznym rozrachunku to właśnie punkty zdobywane w starciach z niżej notowanymi rywalami mogą okazać się wyjątkowo cenne, a niespodziewane straty naprawdę kosztowne. Dlatego PGE Skra najbliższego rywala, choć w ekstraklasie jest on nowicjuszem, nie może absolutnie zlekceważyć. GKS Katowice pokazał już zresztą, że potrafi zagrać faworytowi na nosie, ogrywając na wyjeździe Asseco Resovię. W Bełchatowie zespół prowadzony przez Piotra Gruszkę nie musi więc stać na straconej pozycji.

- Można pomyśleć, że nie mamy z nimi (bełchatowianami - przyp. red.) szans, ale w Rzeszowie też mieliśmy nie mieć szans, a wygraliśmy, choć trzeba przyznać, że Resovia grała słabo - zaznaczył przed meczem z żółto-czarnymi Marco Falaschi. Doświadczony włoski rozgrywający zna smak zwycięstwa z PGE Skrą, ponieważ jeszcze w barwach Lotosu Trefla Gdańsk nieraz napsuł krwi utytułowanemu przeciwnikowi, między innymi wygrywając z nim 3:1 rywalizację w półfinale PlusLigi w sezonie 2014/2015.

Teraz Falaschi z niezłym skutkiem prowadzi spod siatki grę skazywanego na pożarcie beniaminka, który z pierwszych dziewięciu meczów wygrał pięć i plasuje się na ósmym miejscu w tabeli. Mocnym punktem zespołu jest też Karol Butryn, który w ostatnim meczu - z Espadonem Szczecin - zdobył aż 29 punktów, a wcześniej - w starciu z Asseco Resovią - 26. Bełchatowianie na młodego atakującego na pewno będą musieli w piątek uważać.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera

Największym problemem PGE Skry może jednak być dyspozycja jej zawodników. Zespół Blaina, choć z większości potyczek wychodzi w tym sezonie zwycięsko, wydaje się mieć trudność z ustabilizowaniem formy. Bełchatowianie potrafią kompletnie zdominować nawet wyjątkowo silnego rywala, ale też tracić sety z teoretycznie gorszymi przeciwnikami i to w sytuacji, gdy wydaje się, że mają wszystko pod kontrolą. Tak było chociażby w drugiej partii rewanżowego meczu kwalifikacji Ligi Mistrzów, którą na własne życzenie przegrali 21:25.

- W drugim secie moi zawodnicy robili wszystko na odwrót i wszystko źle, zwłaszcza te elementy, które im doskonale wychodziły w pierwszej odsłonie - śmiał się po meczu Blain. - Po przegraniu tego seta powiedziałem moim zawodnikom, żeby z powrotem się skoncentrowali i wrócili do swojej gry w trzeciej partii, i tak też zrobili - dodał. Zmartwieniem francuskiego szkoleniowca jest też na pewno postawa jego zespołu w polu serwisowym i seryjnie psute zagrywki w wielu meczach w tym sezonie.

Niezależnie od okoliczności, w piątek PGE Skra będzie jednak murowanym faworytem. Czy zepsuć wieczór będzie jej w stanie drużyna Piotra Gruszki, który jeszcze jako zawodnik trzykrotnie sięgnął z bełchatowskim klubem po tytuł mistrza Polski?

PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice / piątek 25.11.2016 r., godz. 20:15 

Źródło artykułu: