WP SportoweFakty: Nie daliście szans GKS-owi Katowice i wygraliście bardzo szybko. To ważne w tym momencie sezonu?
Philippe Blain: Szybkie wygrywanie jest tak samo ważne, jak utrzymywanie dobrego poziomu. Przed meczem starałem się mówić zawodnikom, by wywierali jak największą presję zagrywką, bo katowiczanie kiepsko radzą sobie przy źle przyjętej piłce. My też nie ustrzegliśmy się błędów - mogliśmy kilka piłek podbić więcej, a mniej zepsuć, ale generalnie jestem bardzo zadowolony z tego, co pokazaliśmy.
[b]
Katowiczanie przed tym meczem byli tylko pięć punktów za wami. Baliście się, że mogą sprawić niespodziankę.[/b]
- Wiedzieliśmy, że GKS pokonał wcześniej Asseco Resovię. To wzmogło naszą czujność i koncentrację na tym meczu. Myślę, że bardzo nam pomogła odrzucająca zagrywka. Mieliśmy też sporo swobody w ataku, a to z kolei zasługa Nico (Uriarte - przyp. red.), który bardzo dobrze dysponował tymi piłkami.
Kacper Piechocki po meczu odebrał nagrodę MVP. Zgadza się pan z tą decyzją?
- Piechocki bardzo pomagał w przyjęciu i obronie. Ale na przykład także Artura Szalpuka pochwalimy zarówno za postawę w obronie, jak i w ataku. Tego wieczoru mieliśmy na boisku kilku MVP - Artur, Bartek Kurek, Srećko Lisinac... Wszyscy zasługiwali na tę nagrodę. Ale to bardzo dobrze, bo to znak, ze nasza ciężka praca przynosi progres.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Kandydatami na trenera są dwaj Włosi, Serb i Argentyńczyk
Nie zagrał Mariusz Wlazły. To była wymuszona decyzja?
- Był na antybiotyku. Ale Bartek Kurek grał bardzo dobrze i to jest dla nas bardzo dobra informacja, bo ta rotacja na ataku powoduje, że jesteśmy spokojniejsi. A Mariusz tego spokoju potrzebuje. Mam nadzieję, że dzięki niemu wróci do gry silniejszy.
Po tym zwycięstwie przeskoczyliście na drugie miejsce w tabeli. Ile to dla was znaczy? Pytam, bo dopiero 1/3 fazy zasadniczej za wami.
- Patrzymy w tabelę, ale bardziej pod kątem Pucharu Polski, bo za chwilę półmetek fazy zasadniczej i wyższa lokata pozwoli nam się lepiej rozstawić w tych rozgrywkach. Bycie na pierwszym lub drugim miejscu postawi nas w komfortowej sytuacji.
Przed sezonem eksperci, dziennikarze i kibice spodziewali się, że w PlusLidze będzie "wielka trójka" (ZAKSA, Asseco Resovia i PGE Skra) i reszta. Tymczasem do walki włączają się także inne zespoły, m.in. Jastrzębski Węgiel.
- Nie tylko oni, ale także przecież GKS, z którym graliśmy, Czarni Radom, Cuprum Lubin to zespoły, które urywają punkty. W tym sezonie mamy naprawdę bardzo wysoki poziom rozgrywek. Oczywiście jest kilka ekip zbudowanych tak, by walczyć o złoto i one muszą bić się na kilku frontach, ale w tym właśnie swoją szansę upatruje spora rzesza drużyn ze środka tabeli, które są w stanie im zagrozić.
Właściwie do świąt Bożego Narodzenia będziecie grać po dwa mecze w tygodniu. Boi się pan tego okresu?
- Nie jesteśmy w złej sytuacji. W lidze nie ma już niepokonanych drużyn, a my przegraliśmy na razie tylko trzy mecze. Pamiętajmy jednak, że zabawa tak naprawdę dopiero się zacznie. Za chwilę dojdzie też Liga Mistrzów i pole do popełnienia błędów się znacznie zmniejszy. A my nie możemy schodzić z wysokiego poziomu, bo czeka nas pojedynek z Modeną.
Rozmawiał Krzysztof Sędzicki