Choć Lotos Trefl Gdańsk zwyciężył, spotkanie nie należało do łatwych i przyjemnych, a wynik niemal do końca pozostawał otwarty. - To był bardzo trudny mecz. Po tym spotkaniu z GKS-em Katowice, naszym najgorszym ze wszystkich rozegranych w tym sezonie, nie było łatwo wrócić do dobrej gry - opowiada szkoleniowiec gdańszczan, Andrea Anastasi.
Pierwsza partia padła łupem bydgoszczan po emocjonującej grze na przewagi. Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz wygrali ją dopiero 38:36. - To była wyczerpująca odsłona, ale kiedy przegrywasz w takim stylu, jak my w poprzedniej kolejce, to potem nie przejmujesz się ciężkimi setami - tłumaczy włoski trener. Zdaje sobie sprawę z tego, co jego zespołowi nie wyszło w inauguracyjnej partii. - Właściwie to dzisiaj można było zobaczyć dwa mecze w jednym. W pierwszym secie straciliśmy mnóstwo punktów, chyba nawet nie z powodu gry przeciwnika, ale przez własne błędy. Po przerwie udało nam się odłożyć nasze problemy na bok. Zaczęliśmy grać razem, jak drużyna. To najważniejsze - wróciliśmy, robiliśmy swoje i nie mieliśmy żadnych przestojów. W kolejnych odsłonach byliśmy dużo lepsi od przeciwników, wywieraliśmy na nich presję. Ogromną różnicę zrobił nasz blok. To były naprawdę dobre sety.
Po raz pierwszy w tym sezonie pełne spotkanie rozegrał przyjmujący gdańskiej ekipy, Miłosz Hebda, który dopiero wraca do gry po kontuzji, jaka przydarzyła mu się tuż przed rozpoczęciem rozgrywek. - To trochę pechowy sezon, bo straciliśmy Miłosza na cały październik - przyznaje Anastasi. - Jeżeli nie trenujesz prawie przez cały miesiąc, to potrzebujesz kolejnego miesiąca na powrót do formy. Ale widzę, że z każdym dniem jest coraz lepiej, zwłaszcza w tym tygodniu postęp był wyraźny.
Szkoleniowiec tłumaczy, że Hebda będzie coraz groźniejszy dla rywali. - To jest zawodnik, którego muszę wypuścić na boisko i on wtedy on zacznie grać lepiej i lepiej. Jestem naprawdę bardzo zadowolony z jego powrotu, bo to mi daje większy komfort w trakcie meczu - jeśli komuś na przyjęciu nie idzie, to mogę wprowadzić zmiany. Wierzę, że on jest w stanie jeszcze więcej pokazać, bo ma takie możliwości, ale i dzisiaj zrobił różnicę, czy to w zagrywce, czy w przyjęciu.
ZOBACZ WIDEO Valencia znów bez zwycięstwa. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]