Pavla Vincourova: Nie spaliłyśmy się

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Pavla Vincourova
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Pavla Vincourova

Kolejne trzy punkty wpadły w sobotę na konto siatkarek Budowlanych Łódź po zwycięstwie nad Atomem Treflem Sopot 3:0. Łódzka rozgrywająca Pavla Vincourova zadowolona była przede wszystkim ze stylu zaprezentowanego przez jej zespół.

Podopieczne Błażeja Krzyształowicza w ogóle nie pozwoliły rozwinąć rywalkom skrzydeł zwyciężając do 14, 14 i 17. Istotne jednak było to, by do tego pojedynku przystąpić z odpowiednim przygotowaniem mentalnym.

- Liczyłyśmy się z tym, że byłyśmy faworytem w tym meczu. Musiałyśmy do niego podejść tak, by nie przegrać go w głowach. Zagrałyśmy na takim poziomie, na jakim chciałybyśmy występować w takich spotkaniach - przyznała Czeszka.

Inna sprawa, że w sobotni wieczór w Atlas Arenie kibice i zawodniczki zobaczyli zupełnie inny, gorszy Atom Trefl Sopot od tego, który jeszcze kilka dni wcześniej w efektownym stylu pokonał Developres SkyRes Rzeszów.

- Nie zagrały tak dobrze pewnie dlatego, że, to są młode zawodniczki, które muszą się ustabilizować. Zaprezentowały się bardzo dobrze w meczu z Developresem, a tym razem miały spore problemy. Grają trochę falami. Nie pokazały tego, co potrafią najlepiej - oceniła Pavla Vincourova.

ZOBACZ WIDEO Valencia znów bez zwycięstwa. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

W starciu z Atomówkami okazję do dłuższego występu na boisku otrzymało kilka siatkarek, które dotąd głównie oglądały mecze z perspektywy kwadratu dla rezerwowych - m.in. Monika Kutyła, Ewelina Tobiasz czy Sylwia Pelc.

- Fajnie że dziewczyny z kwadratu też dostały swoją szansę i pociągnęły tę grę. To przecież nie było tak, ze weszły na boisko, kiedy wysoko przegrywałyśmy w secie. One potrafiły utrzymać ten rezultat. Dobrze, że utrzymały poziom, bo to nam się przyda w kolejnych meczach - mówiła rozgrywająca Budowlanych Łódź.

Łodzianki mogły przystąpić do meczu z sopociankami nieco rozdrażnione. Kilka dni wcześniej doznały bowiem w Dąbrowie Górniczej pierwszej porażki w sezonie.

- Myślę, że jednak z tego jednego punktu możemy być zadowolone, bo gdy ktoś widział mecz, to wie, że przegrywałyśmy w nim już 0:2. Oczywiście chciałyśmy to wygrać, ale nie udało się niestety. Uciekł lider, lecz najważniejsze będzie to, jak tabela będzie wyglądała na koniec sezonu. Byłyśmy już na czele po czwartej, szóstej i siódmej kolejce, więc widać, że to się będzie jeszcze zmieniało - uspokoiła Vincourova.

Już w środę siatkarki z "betkami" na koszulkach zmierzą się u siebie z Polskim Cukrem Muszynianka Enea Muszyna. Choć będą fawortykami tego spotkania, ponownie, zdaniem Czeszki, Budowlane będą musiały podejść do niego z głową.

- To będzie trudny mecz. Muszynianki będą chciały pójść za ciosem po wygranej z Tauronem MKS 3:2. Trzeba jednak przyznać, że to dobry wynik dla nas. Ale w okresie, gdy gramy co trzy dni, tym bardziej nie wolno wypadać z rytmu, ani gubić koncentracji. Jesli się odpowiednio przygotujemy w głowach, to będzie dobrze - zakończyła reprezentantka Czech.

Pierwszy gwizdek łódzko-muszyńskiego pojedynku w Atlas Arenie zabrzmi w środę o godzinie 18:00.

Komentarze (0)