Informacje jakie pojawiają się w zagranicznych mediach nie są jednoznaczne. Wiadomo tylko, że delegacja mistrza kraju - KV Peja, po piętnastogodzinnej podróży nie została wpuszczona na teren Bośni i Hercegowiny. Wszystko wskazuje na to, że do incydentu doszło na tle politycznym. Kontrolę na granicy sprawują bowiem przedstawiciele władz Republiki Serbskiej, które nie uznają niepodległości Kosova.
Zdaniem drużyny gości, jedynym powodem zatrzymania były tablice rejestracyjne autokaru, którym drużyna się poruszała. Według kosowskiej strony, delegacja posiadała wszelkie dokumenty niezbędne do wjazdu na terytorium Bośni i Hercegowiny.
- Nie wpuścili nas, z powodu tablic rejestracyjnych Republiki Kosowa. To jest hańba i skandal. Europa i świat muszą być w tej sytuacji bezwzględne. 15 godzin jazdy, a na koniec słyszymy, że nie możemy wjechać. To wszystko zostało zaplanowane przez nich! Chcieli odwołania meczu i wygranej walkowerem - napisał na swoim facebookowym profilu siatkarz drużyny gości Hajdaraj Bardhyl.
Działacze Mladost Brcko przedstawiają jednak inną wersję wydarzeń. Ich zdaniem ekipa gości nie posiadała ważnych dokumentów, a dodatkowo nie złożyła w odpowiednim czasie wniosków wizowych.
Decyzję odnośnie dalszych losów meczu w piątek ma podjąć CEV. Prawnicy konfederacji obecnie analizują posiadane dokumenty. Rewanżowe starcie zaplanowano na 20 grudnia 2016 r.
ZOBACZ WIDEO Guilherme: To był perfekcyjny wieczór