Espadon Szczecin ma już po sezonie. Teraz drużynie potrzebny jest bodziec

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Espadon Szczecin zalicza bolesny czas w PlusLidze. Ekipa z Pomorza Zachodniego nie odnalazła się w niej i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. - Sportowo dla nas ten sezon już się w jakiś sposób zakończył - mówi Paweł Adamczak, prezes beniaminka.

Trzy zwycięstwa i dziesięć porażek - to bilans Espadonu Szczecin w PlusLidze. Mówiąc o trzech zwycięstwach zespołu trzeba pamiętać o tym, że jedno z nich otrzymał on w prezencie od PGE Skry Bełchatów. Niewykluczone, że również je straci po decyzji Sądu Odwoławczego przy PZPS.

W 13. kolejce Espadon uległ na wyjeździe BBTS-owi Bielsko-Biała. - Pomimo tego, że jakościowo byliśmy zespołem lepszym, jeśli chodzi o indywidualne umiejętności zawodników, to niestety jako drużyna przegraliśmy - mówi Paweł Adamczak. - Nie chcę obrażać przeciwnika, ale powinniśmy ten mecz wygrać. To była porażka na własne życzenie. BBTS miał więcej determinacji i atut własnej hali, ale to nas oczywiście nie tłumaczy. W pierwszym secie byliśmy lekko ospali, ale potem się to rozkręcało. Naszym zawodnikom przytrafiały się błędy, które nie powinny się przytrafiać graczom tej klasy. Z drugiej strony, trudno nam o tym mówić, bo wiadomo, gdzie jesteśmy w tabeli. To, że zawodnicy, którzy u nas grają mają bogate CV, nie przekłada się na grę - zauważa prezes klubu.

W niedzielę Milan Simojlović zrezygnował z prowadzenia drużyny. - Doszedł do takiego wniosku, że nie ma wpływu na zespół. Wydaje mi się, że to był główny powód tego, że zachował się honorowo. W niedzielę rozwiązaliśmy z trenerem kontrakt za porozumieniem stron - informuje sternik Espadonu. Stery w drużynie objął jego asystent, Michał Gogol. - Taki wariant mieliśmy przyjęty na wypadek, gdyby musiało to być zastosowane w trakcie sezonu. W związku z tym, że takie były ustalenia, to od niedzieli one weszły w życie - mówi Paweł Adamczak.

Teraz przed ekipą walka głównie o zachowanie twarzy. Trudno przypuszczać, aby zespół dostał nagły zastrzyk formy i zaczął seryjnie wygrywać. - Sportowo dla nas ten sezon się już w jakiś sposób zakończył. Musimy skupić się nad tym, żeby nowy trener stworzył zespół, który powalczy o to, o czym rozmawialiśmy przed startem rozgrywek. To jest nasz cel. Trenerowi Milanowi nie wchodziliśmy w kompetencje i nie mówiliśmy mu, jak ma prowadzić zespół. Teraz będzie tak samo i pierwszy trener zdecyduje o kwestiach doboru zawodników - przyznaje prezes zespołu z Pomorza Zachodniego.

ZOBACZ WIDEO Stoch i Kot po Lillehammer: w naszej drużynie jest moc (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Strzałem w kolano dla klubu były transfery. - Nie ma się co oszukiwać, sam Milan Simojlović nie ponosi za to winy. Zdecydowana większość transferów była dziełem byłego dyrektora sportowego, Marcina Nowaka. Mówi się trudno. Oprócz tego nastąpił zbieg okoliczności i niestety nie udało się. Mam nadzieję, że mimo wszystko spróbujemy zapunktować. Drużynie potrzebny jest bodziec. Na podsumowania przyjdzie czas po sezonie. Teraz jesteśmy w stanie ocenić trenera Milana, a trenera Michała Gogola będziemy mogli ocenić po sezonie - komentuje.

Niebawem zamyka się okienko transferowe w PlusLidze. Potem będą już możliwe jedynie transfery medyczne. Czy należy spodziewać się ruchów kadrowych w Espadonie? - Michał Gogol ma wolną rękę, oczywiście w granicach naszych możliwości. Wszystko zależy od niego i od tego, co planuje. On żyje siatkówką całą dobę, więc na pewno ma jakąś koncepcję, którą przedstawi nam do końca bieżącego miesiąca - kończy Paweł Adamczak.

Źródło artykułu: