AZS Częstochowa po pierwszej partii sensacyjnie prowadził z PGE Skrą Bełchatów. Wygrał tę partię 30:28, a w końcówce utrzymał nerwy na wodzy i nie popełnił błędów uniemożliwiających odniesienie zwycięstwa. Jednak to był koniec dobrej gry gospodarzy. W kolejnych partiach PGE Skra skrzętnie wykorzystywała błędy mniej doświadczonych przeciwników.
- Szkoda, że to był jedyny set, który wygraliśmy. Czuliśmy, że możemy nawiązać walkę z PGE Skrą. Mimo że momentami tak było, to bełchatowianie wygrali ten mecz. Pierwszy set był bardzo dobry w naszym wykonaniu, ale później nasza gra siadła w każdym elemencie. Ciężko powiedzieć czego zabrakło, ale PGE Skra zasłużenie wygrała - przyznał libero AZS-u, Adam Kowalski.
AZS drugiego seta przegrał w kiepskim stylu. W trzecim zdołał nawiązać walkę z PGE Skrą, ale bełchatowianie w końcówce nie dali się rozpędzić częstochowianom. W czwartej odsłonie goście kontrolowali przebieg seta od pierwszej piłki i odnieśli zasłużone zwycięstwo.
- Decydujący dla losów meczu był trzeci set. Wiadomo że lekkie rozgoryczenie jest, bo była szansa, ale Skra miała taką samą szansę jak my i ją wykorzystała. Rywale zasłużyli na tą wygraną lepszą grą w końcówce - dodał Kowalski.
Kolejnym rywalem AZS-u będzie Lotos Trefl Gdańsk. Mecz ten odbędzie się 14 grudnia, a jego początek wyznaczono na godzinę 18:30.
ZOBACZ WIDEO Karol Kłos wspiera "Szlachetną Paczkę" (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}