Karol Kłos na wagę złota

Karol Kłos zaczął grać w siatkówkę dopiero cztery lata temu, a już uważany jest za kandydata do kadry trenera Daniela Castellaniego. W pojedynkach z kędzierzyńską ZAKSĄ "Kłosek" trafił jednak na samego Roberta Szczerbaniuka i mówi, że dopiero "Benek" pokazał mu jak się gra na środku siatki. - To świetny, ogromnie doświadczony zawodnik i dał mi dzisiaj doskonałą lekcję - skromnie ocenił swój występ dwumetrowy, wypożyczony ze Skry Bełchatów środkowy.

W tym artykule dowiesz się o:

W zespole warszawskiej Politechniki zawodnicy coraz częściej zastanawiają się nad swoją przyszłością. - Sytuacja finansowa klubu jest fatalna i siłą rzeczy w szatni wciąż wracają pytania o zaległości finansowe - mówił przed wyjazdem do Kędzierzyna-Koźla Radosław Rybak. - Oczywiście podczas spotkania i tak dajemy z siebie wszystko, a o pieniądzach nikt nie myśli - dodał. W pierwszym meczu play off siatkarze z Warszawy pokazali działaczom i sponsorom, że stać ich na równorzędną grę z najlepszymi, a że zespół jest młody i perspektywiczny, to warto w niego inwestować.

Jednym z objawień tegorocznego sezonu jest dziewiętnastoletni środkowy Karol Kłos. Wychowanek warszawskiego Metra zbiera za swoją grę zewsząd pochwały. - Ten chłopak ma przed sobą naprawdę wielką przyszłość i spokojnie mogę go polecić trenerom kadry - mówił były szkoleniowiec reprezentacji, obserwujący "Kłoska" na co dzień w Politechnice. - Można nawet powiedzieć: - Karol Kłos na wagę złota. Nie tylko w Politechnice, ale niedługo także w reprezentacji - ze śmiechem, ale i przekonaniem ocenił środkowego Ireneusz Mazur.

- Ha, co ja mogę na to powiedzieć. Nie wydaje mi się bym był jakimś objawieniem. Staram się grać najlepiej jak potrafię i to wszystko. A jeśli inni pozytywnie to oceniają, to po prostu się cieszę. Chociaż do takiego Roberta Szczerbaniuka jeszcze mi naprawdę wiele brakuje - powiedział po ostatnim niedzielnym spotkaniu środkowy Politechniki. - Wszedł we wczorajszym meczu i od razu uspokoił grę ZAKSY, a dzisiaj też pokazał mi jak gra się na środku siatki. Mieliśmy trudne zadanie bo gospodarzom siedziała zagrywka, a nam wręcz odwrotnie. W takiej sytuacji rozgrywający Bartek Neroj musiał biegać po całym boisku - ocenił Kłos, który dzień wcześniej zdobył dla swojej drużyny 10 punktów, ale w drugim meczu musiał się zadowolić tylko czterema oczkami. - Kilka razy przechytrzył mnie właśnie Szczerbaniuk, który naprawdę ma ogromne doświadczenie - mówił wicemistrz Europy kadetów z 2007 roku, który zaczął grać w siatkówkę dopiero cztery lata temu. Jak sam mówi, wszystkiego co potrafi nauczył się w warszawskim Metrze

- Czy myślę o kadrze? Nie, na razie myślę o najbliższym meczu z ZAKSĄ. Chcemy w Warszawie pokazać, że można z nimi wygrać. Już tu byliśmy blisko, więc może się uda. Reprezentacja to odległy temat, chociaż fajnie by było znów zagrać z Piotrkiem Nowakowskim, z którym przez chwilę trenowałem i grałem w Metrze - mówił Kłos w Kędzierzynie-Koźlu i zerkał w stronę ławki, na której siedział drugi trener kadry, Krzysztof Stelmach.

Wychowanek Metra, w przeciwieństwie do innych graczy nie musi się specjalnie martwić o swoją przyszłość, ponieważ tak na prawdę jest zawodnikiem Skry Bełchatów. Do stolicy został jedynie wypożyczony, a ponieważ po sezonie kończy się kontrakt Janne Heikkinena, to prawdopodobnie opuści swoje rodzinne miasto, zostawi dziewczynę i będzie walczył z Marcinem Możdżonkiem oraz Danielem Plińskim o miejsce w pierwszej szóstce aktualnych (jeszcze) mistrzów Polski. Być może wspólnie zagrają także w reprezentacji?

Komentarze (0)