Rzeszowianie zostali drugim zespołem, który znalazł receptę na pokonanie aktualnych mistrzów Polski w sezonie 2016/2017. Pierwszym, na początku października, okazała się PGE Skra Bełchatów. Co warte odnotowania, kędzierzynianie ponieśli obie porażki na własnym terenie. W odróżnieniu do starcia z bełchatowianami (1:3), rywalizacji przeciwko Asseco Resovii Rzeszów nie zakończyli jednak bez zdobyczy punktowej.
- Najprościej powiedzieć, że zabrakło nam dwóch piłek. W tie-breaku byliśmy minimalnie gorsi, popełniliśmy błędy w ważnych momentach. Uciekło nam jedno przyjęcie, a w kontrze, zamiast nabić piłkę na blok, zaatakowaliśmy w aut. Szkoda tej porażki, ale nikt z nas nie będzie płakać nad rozlanym mlekiem. To był tylko jeden mecz. Przed nami jeszcze 15 kolejek i mamy nadzieję, że uda nam się utrzymać pozycję lidera - powiedział Dawid Konarski.
ZAKSA zajmuje na półmetku fazy zasadniczej 1. miejsce z dorobkiem 39 punktów. Znajdująca się tuż za jej plecami PGE Skra ma o dwa "oczka" mniej. 27-letni zawodnik kędzierzynian po przegranej z Asseco Resovią żałował jednak nie tylko przebiegu tie-breaka.
- Szkoda także początku spotkania. Pierwszego seta zaczęliśmy naprawdę słabo, od serii błędów własnych. A później zabrakło nam dwóch punktów do zwycięstwa. W kolejnych dwóch partiach graliśmy naprawdę dobrze, tak jak do tego siebie przyzwyczailiśmy. W czwartej odsłonie w nasze poczynania wkradła się nierówność, co rywal skrzętnie wykorzystał. Bardzo dobrą zmianę dał Marko Ivović. Było widać, że nosi go po dłuższym pobycie w kwadracie dla rezerwowych. Tym razem lepsi okazali się gracze z Rzeszowa, ale liczymy na udany rewanż w nowym roku - wyjaśnił Konarski.
Ostatni mecz przed świętami Bożego Narodzenia rozegra on wraz ze swoją ekipą 21 grudnia (środa). Rywalem ZAKSY w wyjazdowym pojedynku 2. kolejki Ligi Mistrzów będzie wówczas Noliko Maaseik (godz. 20:30).
ZOBACZ WIDEO Martyna Czech zmiażdżyła rywalkę na gali Ladies Fight Night